Strony .

środa, 26 grudnia 2012

R.18

ROZDZIAŁ 18

Dosyć szybko dotarliśmy do szpitala.. natomiast dotarcie do sali, w której leżała Bracket było trochę trudniejsze. A to wszystko przez Stevena i Axla.. zobaczyli baniak z wodą i zaczęli się bawić. No dzieci.
- Axl, nie mamy czasu
- To ja tu postoję, baniaka popilnuję a Wy.. a Wy idźcie. Pozdrówcie Brack ode mnie.
- Nie wiemy nawet, czy jeszcze żyje, a Ty chcesz tu baniaka pilnować?! Axl rusz się!
- No ale dlaczego mówisz to tylko do mnie, a do Stevena nie?  - Rose zrobił naburmuszoną minę
- Bo.. nie wiem, czy zauważyłeś, ale Steven już dawno poleciał do kibla. Ja nie wiem.. przecież wypiliście po tyle samo.. gdzie Ty to chłopaku mieścisz?!
- A tutaj – wokalista położył rękę na brzuchu i zrobił słodką minkę.
- Rose, zachowujesz się jak pięcioletnie dziecko – zaśmiał się Duff
- No już idę
- Ale czy ja coś mówię?
- No a nie?
- Nie
- To zostaję
- Axl, nie wygłupiaj się, idź po Adlera i idziemy szukać Brack.
- Dobra, już idę.- wokalista stanął na środku korytarza i zaczął wrzeszczeć - STE-VEN! STEE-VEEN! AAA-DLEEER!
- Ktoś mnie wołał?
- Tak. Ja. Chodź już. Idziemy szukać Brack.

- O kurwa, patrzcie ! Przecież to mój kapelusz – Saul podbiegł do krzesła - No mój, kurwa mój cylinder ! Co on tutaj robi?
- Czekaj, tam jest jakaś kartka.. – Dash zaczęła czytać – „Przyjemnie się w nim chodziło Panie Hudson. Proszę życzyć przyjaciółce szybkiego powrotu do zdrowia.”
- Co? Przyjemnie się w nim chodziło Panie Hudson?! Ktoś miał go na głowie? Ale jak? W ogóle skąd on się tu wziął? Kto śmiał zajebać mi kapelusz i paradować w nim po mieście?
- Myślisz, że ktoś odpowie Ci na te wszystkie pytania? A w ogóle skąd wiesz, że ktoś paradował w nim po mieście? Może ktoś nosił go w domu?
- Tak, kurwa myślę, że KTOŚ odpowie mi na te pytania. No nie wiem, ale na pewno musiał w nim łazić po mieście.
- Dziwne..
- Co takiego?
- Ostatnio zginęła mi bandana
- To na pewno ten psychol, który paradował w moim kapeluszu zajebał Ci bandanę.
- Slash, daj spokój.  Nie możesz wszystkiego tak łączyć.. Axl, a bandana na pewno się znajdzie.
- Dash ma rację, Slash odzyskał swoje nakrycie głowy, a Ty odzyskasz swoje. – powiedziałem próbując pocieszyć przyjaciela.
- No mam nadzieję
- Na pewno się znajdzie
- Ja Wam nie chcę głowy zawracać, ale jak na razie, to musimy znaleźć Brack..
- Steven ma rację. Siedzimy w tym szpitalu już 3 godziny, a Brack jeszcze nie widzieliśmy.

Kiedy w końcu ją znaleźliśmy, okazało się, że jest w śpiączce.
- No pięknie. I co ja teraz  powiem jej rodzicom? – Dash schowała twarz w dłoniach
- Nic im nie mów. Jak Brack wróci do siebie, to sama wszystko im powie.
- Zwariowałeś? A jak się nie wybudzi? Albo jak o nią spytają? Mam kłamać?
- Czasami kłamstwo nie jest złe – powiedziałem siadając obok dziewczyny
- W tej sytuacji nieważne co powiem lub zrobię i tak dobrze nie będzie.
- Nie ma co się martwić. Lekarz powiedział, że nie jest źle. Żyje, a to chyba najważniejsze, prawda? Wracajmy do domu. Nie wiem jak Wy, ale ja już jestem zmęczony tym wszystkim, stanowczo za dużo się ostatnio wydarzyło.
- Tak, stanowczo.. za dużo..
- Chłopaki, gdzie Slash? Idziemy już! – wyszliśmy ze szpitala, po drodze zwinęliśmy Slash’a  ale zgubiliśmy Adlera i Rose’a.

- Axl. Pssst.. Axl!
- Co ?
- Chodź, weźmiemy ten baniak do domu
- Ej, no dobry pomysł. Tylko jak go stąd wyniesiemy?
- Hmm.. zdejmuj kurtkę. Mam świetny pomysł
- Po co?
- No zdejmuj
- Trzymaj
- Zakryjemy go kurtkami i wyniesiemy
- I to ma być ten Twój świetny pomysł?
- Tak. A co, zły? – wokalista stał chwilę w milczeniu, zmrużył oczy i chyba nawet o czymś myślał
- Zły?! Stary, nigdy nie wymyśliłbym lepszego! – poklepał przyjaciela po ramieniu

Po kilku godzinach spędzonych w szpitalu, oraz rozmowach na temat Brack wróciliśmy do domu.
- A co Wy tu niesiecie?
- My? Niee nic – chłopcy postawili swoją zdobycz za sobą, myśląc, że nikt jej nie zobaczy
- No jak to nic. Pokażcie co tam macie
- Ale nic nie mamy.. – Adler usiadł na baniaku
- Jasne. Złaź. – zepchnąłem perkusistę – O kurwa . Zajebali baniak ze szpitala . Haha po co Wam to?
- Serio zajeba.. o kurwa . Mam nadzieję, że nas za to nie zamkną .
- No co, a może kiedyś się przyda.. a jak nie to.. postawię sobie koło łóżka – oznajmił Axl
- Jesteście pojebani.
- Uznamy to za komplement - powiedział perkusista zatapiając swoją dłoń w moich włosach. 

2 komentarze:

  1. !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ŚWIETNE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe zajebaćbaniak ze szpitala poprostu genialne \m/

    OdpowiedzUsuń