Strony .

sobota, 3 listopada 2012

Na razie nie mogę wstawiać nowych rozdziałów ponieważ koleżanka nie dostarczyła mi tego co napisała, ale  spróbuję ją jakoś zmusić, żeby się pospieszyła. Napiszę urywki z kolejnych rozdziałów, mam nadzieję, że chociaż trochę was zainteresują :p
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 Axl !- chłopak pobiegł do kuchni  
-Rudy no kurwa odbierz! – krzyknąłem
- A Ty nie możesz? – zapytał dziwnie szczęśliwy rudzielec
– „Rudy, co Ty brałeś?” pomyślałem – Nie mogę!
-Dlaczego?
 –Bo mi się nie chce!!
 –Dobra, weź się tak nie denerwuj
– I mówi to koleś, który rozpierdolił suszarkę bo prąd wyłączyli..


–Axl, uważasz, że powinienem odebrać? -zapytał Rudego
– Hmm… nie wiem, to pewnie coś ważnego, albo jakiś psychiczny zboczeniec, lepiej nie odbieraj – odpowiedział Rose siedząc na kanapie i szczerząc zęby. Już miałem wstać i go własnoręcznie udusić ale otworzyły się drzwi i z łazienki wyszła Bracket z ręcznikiem na głowie

 -Ech.. no dobra, a mogę chociaż dokończyć malować rzęsy? – zapytała, przytuliłem ją
– Jak dla mnie, to możesz w ogóle nie wychodzić – odepchnęła mnie i spojrzała, jakby chciała mnie walnąć


– Duff!
– O niee..
–Wypierdalaj stąd natychmiast !
______________________________________________________
– Izzy!
-Ja nic nie zrobiłem! – rytmiczny uniósł ręce nad głowę i odwrócił się na pięcie
-Wiem. Nie o to chodzi . Musimy porozmawiać. – podeszłam do niego i chwyciłam jego dłoń.
-Porozmawiać, a.. ale o czym?               
-No chodź – usiadłam na kanapie i pociągnęłam go za sobą .
-Brack, o co chodzi?
-Dzwoniła Margaret.. 

Dopiero wróciłem i już jakieś sprawy do mnie mają, co za ludzie! Brack nawijała tak szybko, że nic nie zrozumiałem, Slash, który wiedział już o co mniej więcej chodzi, próbował mi wszystko wytłumaczyć, ale kompletnie mu to nie szło i do tego z czegoś się chichrał.


-Brack, kobieto wolniej!
- No dobrze, więc szybko Ci to streszczę
-Nie, nie szybko, ma być powoli i wyraźnie!
-Dobrze, rozumiem. Więc.. dzwoniła.. Margaret.. powiedziała.. że..
-Brack trochę szybciej
-..że..
-Bracket, to już wiem.. do rzeczy- powiedziałem tłumiąc śmiech, bo nie ukrywam, trochę mnie ta sytuacja śmieszyła.
____________________________________________________

Ktoś idzie, słyszę gwizdanie, to znana melodia.. Patience! – powiedziałam do siebie uśmiechając się. – Duff, mógłbyś mi pomóc ? – zapytałam
-Jasne, a z czym? – zza drzwi wychyliła się blond czupryna basisty.

-Dash wstań i podejdź do mnie – powiedział gitarzysta poważnym tonem, nie wiedziałam czy mam się bać, ale zrobiłam to o co mnie poprosił.

-A co wy robicie? Nieważne.. widzieliście Stevena?!
-Ee no chyba w łazience jest – odpowiedział McKagan
-Dzięki – Rudy wybiegł z pokoju.                                       
-Ejj ale co Ty od niego chcesz? Rose!- zapytałam, rudzielec wrócił do pokoju
-Suszarka potrzebna! – pobiegł w stronę łazienki, zapukał w drzwi –Steven otwieraj, wiem, że tam jesteś!

-Zgaduję, że przez pana Stradlina – powiedział Duff
-Przez pana Stradlina i pana Hudsona! – wrzasnął Rose dalej pukając w drzwi, po kilku minutach był już nieźle wkurwiony, więc zaczął uderzać w drzwi otwartą ręką
-Rudy uspokój się – powiedziałam, w tym momencie otworzyły się drzwi, a naszym oczom ukazał się zrelaksowany perkusista
____________________________________________________
-I co? Może być?- zapytałem lekko speszony.
-No ślicznie Adlerku, wyglądasz prześlicznie – powiedział Slash
-No i dobra, idziemy! 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Proszę, jeżeli to czytacie to piszcie jakieś komentarze, bo nie wiem czy warto wymyślać kolejne rozdziały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz