Strony .

środa, 28 listopada 2012

R. 11

ROZDZIAŁ 11

Szłam po parku myśląc o Izzym, czułam, że ktoś mnie śledzi, odruchowo odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam jakiegoś kolesia w ciemnym płaszczu, okularach i w kapeluszu Slasha- przynajmniej wyglądał jakby był jego. Nie wiem skąd go miał. Przyspieszyłam, usłyszałam, że mężczyzna idący za mną też przyspieszył więc zaczęłam biec. Pobiegł za mną.

*w tym samym czasie*

Izzy się nachlał. Siedziałam z nim na kanapie, w pewnej chwili zaczął się do mnie przysuwać, złapał mnie za rękę, spojrzał w oczy i delikatnie pocałował. W tym momencie do domu wbiegła Bracket. Wyglądała na zdziwioną, nawet bardzo, można powiedzieć, że szczęka jej opadła. Bez słowa pobiegła na górę do naszego pokoju. Oderwałam się od Izziego i pobiegłam za nią. Była zapłakana, kiedy mnie zobaczyła rzuciła we mnie poduszką, a później wszystkim czym się dało, krzycząc – Jak mogłaś mi to zrobić?! Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami .
- Bo jesteśmy, Brack, przecież nic się nie stało.
-Jak się kurwa nic nie stało?! Lizałaś się z Izzym i mówisz mi, że nic się nie stało?!
-Ej kurde Brack, uważaj sobie. Ja się z nim nie lizałam, jeszcze raz Ci powtarzam, że nic się nie stało! – powiedziałam, wyjmując z jej ręki heroinę, którą schowałam do tylnej kieszeni spodni. – Brack, posłuchaj, nic się nie stało, naprawdę, uwierz mi. W ogóle czemu Ci tak na nim zależy? – zapytałam przyjaciółkę, która zapłakana opadła na łóżko kryjąc twarz w dłoniach. – Kocham go – powiedziała bez zawahania, ale ze łzami w oczach – Kocham go.. – powtórzyła – i myślałam.. że On.. że też coś do mnie czuje – dziewczyna wybuchła płaczem.
-Jak mogłaś to zrobić? Jak mogłaś się z nim całować, co? A może wcześniej doszło do czegoś jeszcze?! – wykrzyczała mi to prosto w twarz i kazała wypierdalać z pokoju.
-Brack, przepraszam.
-Wynoś się stąd!
-Przepraszam.
- No wypierdalaj!
-Brack.. – nawet na mnie nie spojrzała, wyszłam zamykając za sobą drzwi, usiadłam na schodach. Po chwili zeszłam na dół do salonu, usiadłam w fotelu i zaczęłam płakać. Izzy wstał z kanapy, kucnął obok fotela, złapał mój podbródek i lekko pociągnął do siebie. Przybliżył swoją twarz do mojej, nasze usta prawie się dotykały, zamknęłam oczy. Stradlin bawiąc się moimi włosami szepnął mi do ucha – Wiesz, że jesteśmy prawie sami? – powoli skinęłam głową, próbując go odepchnąć. – Oj mała, przecież wiem, że tego chcesz, przede mną nie musisz udawać – powiedział delikatnie muskając moje usta swoimi. Kurde idiota wiedział, że tego chcę, i mimo że był pijany nadal był bardzo delikatny, czuły i wrażliwy jakkolwiek to brzmi. Położyłam dłoń na jego policzku, spojrzałam głęboko w oczy, odwzajemnił spojrzenie, a po chwili namiętnie mnie pocałował, zamknęłam oczy, prawie odleciałam, gdybym nie siedziała pewnie upadłabym na podłogę. Izzy dobrze o tym wiedział, pocałował mnie jeszcze bardziej, jeszcze namiętniej, tak, że zakręciło mi się w głowie, ale postanowiłam nie przestawać, gitarzysta całował idealnie. Kiedy się całowaliśmy na dół zeszła Brack. – Wiesz co Dash, nie powinnam tak zareag.. Co wy kurwa robicie?! Dash jak możesz?! Znowu? Mówiłaś, że jesteśmy przyjaciółkami, Izzy.. a Ty.. – Bracket pobiegła z płaczem do pokoju. Pobiegłam za nią, drzwi były zamknięte, mogłam sobie pukać, ale wiedziałam, że pewnie i tak nie otworzy, mimo to próbowałam -  Brack otwórz! – krzyknęłam.
-Odpierdol się! – przez kilka minut krzyczałam, żeby otworzyła, i że jej wszystko wytłumaczę, ale to nic nie dało. Na chwilę zamilkłam, po czym zaczęłam cicho pukać mówiąc – Brack, proszę Cię otwórz, wszystko Ci wytłumaczę – słyszałam jak płacze, miałam ochotę wyjść i nigdy nie wrócić. Po chwili dobijania się do własnego pokoju zrezygnowana zeszłam na dół. Skierowałam się w stronę drzwi, Stradlin złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie spoglądając mi w oczy pełne łez. Pochylił głowę, aby mnie pocałować, przymknęłam oczy lekko dotykając ustami jego ust. Zrobiło mi się gorąco, Izzy chwycił mnie mocniej przyciągając do siebie, chciał pocałować mnie jeszcze raz – Izzy ja.. ja nie mogę – w tym momencie otworzyły się drzwi i do domu wszedł Duff, szybko odsunęłam się od rytmicznego i wybiegłam z domu.  

2 komentarze:

  1. opowiadania są super,ale mam jedna uwagę. Strasznie wkurza mnie to,że prawie cały czas piszesz o Axlu - rudy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale pomyśl to taki rudy, odnoszę wrarzenie że jak zobacyłabym Axla Rosa w kapturze nie wiedząc jaki ma kolor włosów zgadywałabym że jest rudy.
      Charakter też ma świadczący o jego kolorze włosów. Jego wyskoki to już klasyka...

      Usuń