Strony .

piątek, 14 grudnia 2012

R.15

ROZDZIAŁ 15

Szłyśmy wieczorem po parku rozmawiając o ostatnich wydarzeniach. Było ciemno, zimno i w miarę cicho, totalne spustoszenie. Wiał silny wiatr. Ktoś położył rękę na ramieniu Bracket. Dziewczyna wystraszyła się, odwróciła powoli i zobaczyła mężczyznę, wydawało jej się, że już kiedyś go widziała. Tajemniczy mężczyzna spojrzał na nas  mówiąc –Takie ładne dziewczyny jak Wy, nie powinny chodzić o takiej porze same po parku. Kręcą się tu różni gwałciciele i psychopaci – uśmiechając się poszedł dalej
- Gdyby tym gwałcicielem był Izzy nie miałabym nic przeciwko – powiedziała spoglądając na mnie, zaczęłyśmy się śmiać.
- Brack, o co my się kłócimy?
- W sumie to.. nie wiem
- Więc może..
- Chcesz się pogodzić?
- Myślę, że to dobry pomysł – uśmiechnęłam się przytulając przyjaciółkę.

* w tym samym czasie *

- Chłopaki! Musimy je pogodzić – powiedziałem
- Taa.. a jak chcesz to zrobić? – zapytał Steven
- No nie wiem jeszcze, może wystarczy z nimi porozmawiać..- w pokoju zapadła cisza, wszyscy rzucaliśmy sobie spojrzenia, nagle chłopcy jednocześnie krzyknęli – Ty gadasz! – i rozeszli się do innych pomieszczeń. Ja gadam, dobra. Zawsze, jak jest jakiś problem to Izzy gada, Izzy pomoże.. „taa bo ja przecież jakimś jebanym psychologiem jestem” – powiedziałem do siebie
- Powiedziałbym raczej „jebanym psycholem” ale jak tam sobie chcesz Stradlinku – zaśmiał się Rose.
- Oo Izzy, zobacz, dziewczyny idą
- Dobrze, że jesteście. Musimy porozmawiać
- Nie, nie, nie.. czekaj, my musimy Wam coś powiedzieć.
- Pogodziłyście się? – zapytał wokalista
- Tak, ale my nie o tym chciałyśmy..
- A o czym? – zapytałem rozsiadając się w fotelu
- No jak szłyśmy po parku to zaczepił nas jakiś koleś i powiedział coś, że nie powinnyśmy chodzić same po parku o takiej porze, bo kręcą się tam różni psychopaci..
- No koleś ma racje, od dzisiaj nigdzie same nie wychodzicie. – Dash zaczęła się śmiać
- Hm.. ale w tym parku nie ma żadnych psychopatów, my wszyscy jesteśmy bardziej walnięci niż ludzie, którzy się tam kręcą .
- Tak? Zaraz zapytamy Duffa.. zobaczymy, co On sądzi na ten temat.
- A co Duff ma do tego?
- Więcej niż myślisz. Duff, pozwól do nas – powiedziałem lekko się uśmiechając.
- Co jest? O, pogodziłyście się? – zapytał basista wchodząc do pokoju, dziewczyny pokiwały głowami.
- Drogi przyjacielu, otóż nasza kochana Dash chce łazić po nocach po jakichś parkach.
- Iiiii..? Co w tym takiego złego? – basista wzruszył ramionami
- No dzisiaj jakiś koleś powiedział do nich, że nie powinny chodzić same po parku bo czają się tam psychopaci
- I gwałciciele! – dodała Brack łapiąc oddech
- Ale przecież my jesteśmy bardziej walnięci niż ludzie na ulicach.
- Dash, obawiam się, że Izzy i ten koleś mają rację, nie powinniście w nocy wychodzić z..
- Co?! Rację? Duff nie zachowuj się jak wystraszony dzieciak! Przecież nic nam się nie stanie.
- Same nigdzie wychodzić nie będziecie. O właśnie, Dash, może pójdziemy na spacer? – niepewnie zapytał McKagan
- No przecież późno jest
- Ale ze mną idziesz
- Aa co to za różnica.. z Tobą, czy z Bracket?
- No jakaś chyba jest. – chłopak złapał dziewczynę za rękę i wyszedł (no, właściwie wybiegł) z nią z domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz