ROZDZIAŁ 45
- O kurwa, więcej tyle nie piję.. - podnosząc się z łóżka, powiedziałem do Axla siedzącego w moim pokoju. Właśnie, co On tu robi do cholery? Nie zapraszałem go,
a siedzi tu już z pół godziny!
- Nieźle się wczoraj urżnąłeś - oznajmił rudowłosy chłopak, siedzący na krześle
- Bywało gorzej. Dash i Steven już wrócili?
- Tak - odpowiedział krótko, nie spuszczając ze mnie wzroku. Z trudem wyszedłem z pokoju
- Izzy, czekaj - Rudy poszedł za mną. Dash i Adler siedzieli w salonie dyskutując, kiedy mnie zobaczyli, przerwali rozmowę.
- Co jest? Znaleźliście Brack? - zapytałem wchodząc do kuchni. Blondynka i Popcorn wymienili porozumiewawcze spojrzenia i kiedy wróciłem do salonu, Dash zaczęła
niepewnie
- Tak..
- Świetnie! - wrzasnąłem, karcąc się chwilę później za zbyt głośny okrzyk. Położyłem palce na skroniach, rozmasowując je - Gdzie jest?
- Wiesz, nie było jej w Rainbow, ani w Roxy..
- Dash, do rzeczy. Gdzie jest moja Bracket?
- U Metalliki
- Gdzie?!
- Dobrze słyszałeś, u Metalliki - powtórzyła dziewczyna
- Ale.. jak to? Rozmawiałaś z nią?
- Rozmawiałam
- Co powiedziała? - zapytałem trochę wystraszony tym, że moja dziewczyna spędziła noc z chłopakami z Mety
- Że jeśli naprawdę się martwiłeś to.. - zaczął Adler
- Martwiłem
- To idź po nią! - dodał zacieszając
- No to idę - poczłapałem na górę, by skompletować garderobę, wróciłem na dół i wyruszyłem z Hellhouse.
Siedziałam z Adlerem w salonie, Izzy przed chwilą wyszedł z domu, Slash siedzi w areszcie, Duff na górze a Axl się gdzieś zapodział. A przecież jeszcze niedawno
tu był. Ten chuj to znika i pojawia się jak murzyn na przejściu.
- Steven - zaczęłam niepewnie, przerywając ciszę, która ogarniała cały salon, o ile nie całe Hellhouse - to nie mógł być Jeremy, prawda?
- Nie wiem Dash, możliwe, że mi się poprostu przewidziało, może to nie był On.. nie wiem - zadzwonił telefon - No co znowu?! - chłopak podniósł słuchawkę -
No.. o Jezu, Mary? Czego Ty ode mnie chcesz, kobieto?! Jaką randkę, popieprzyło Cię? Daj mi spokój! Jezu.. no dobra - smutny odłożył słuchawkę - Duff! - zawołał. Basista zbiegł na dół
- No, co chcesz Steven?
- Co powiesz na randkę?
- Z Tobą? Steven, pedale! Nie ma mowy!
- Oj, chyba nie jesteś w jego guście, Stevenku - pomyślałam uśmiechając się do siebie
- Duff, debilu. Nie ze mną, znaczy.. w sumie to ze mną też.. w pewnym sensie
- Zaczynam się bać, ale mów dalej - McKagan usiadł na kanapie obok mnie
- Ok. Więc dzwoniła ta wariatka, Mary i wymyśliła, że musi ze mną pogadać i w tym celu chce iść ze mną na randkę. A że jesteście moimi przyjaciółmi i ja
Was bardzo kocham i nie chce iść z nią sam, to chcę Wam zaproponować podwójną randkę. Co Wy na to?
- Zwarowałeś, nie? Ty to masz zryty łeb - zaczęłam się śmiać
- Nie Dash, nie zwariowałem, ale mało mi do tego stanu brakuje, dlatego proszę Was.. no chodźcie ze mną na tą cholerną randkę! - powiedział błagalnie, klękając przed
nami
- Ja nie mam nic przeciwko, mogę iść - bez większego namysłu odparł gitarzysta
- McKagan, kocham Cię, skarbie! - perkusista dosłownie rzucił się na Duffa i zaczął go całować po policzkach, czole, dłoniach i gdzie się jeszcze dało - Dash, proszę.
Wszystko zależy od Ciebie, pójdziesz?
- Hmm.. - udawałam, że bardzo, bardzo mocno się zastanawiam - a mnie też tak będziesz całował?
- Tak!
- A postawisz mi pomnik?
- Tak!
- No to myślę, że ostatecznie mogę się zgodzić
- No - krząknął McKagan, zatrzymując Popcorna, pchającego się z ustami w moją stronę - To o której ta randka?
- Za 45 minut
- Tak wcześnie?! - krzyknęłam chórem z basistą
- No później, to Ona śpi
- Ok, ale.. - zaczęłam nerwowo - w co ja się ubiorę?!
- No i się zaczęło.. - cicho odparł gitarzysta
- Nie musisz się stroić - odpowiedział perkusista
- A zobacz, Steven nie ma problemu, jak go znam, to się nawet nie przebierze
- Bingo, McKagan! A co się będę stroił. Dla Mary? Nawet się nie umyję - zacieszając, skorzystał z faktu, że Duff wyszedł do kuchni, dosłownie przyssał się do mojego
policzka
- Fuu, no Steven! Obśliniłeś mnie chuju! - wrzasnęłam, basista wybiegł z kuchni grożąc perkusiście nożem
- Steven, nie przysysaj się tak do niej, bo powiem Mary, że ją zdradzasz
- Pierdolić to, mam ją gdzieś - perkusista ponownie się do mnie przystawiał, ale zakryłam się poduszką, którą chcąc nie chcąc, pocałował
- Steven, daj spokój. Idę się jakoś ogarnąć, bo widzę, że zostało nam jakieś pół godziny
- Idę z Tobą Dash - McKagan wyruszył za mną.
Mam nadzieję, że Brack jest u chłopaków i wróci do domu. Kurwa, stoję pod ich chatą 10 minut i boję się zapukać. Nie wiem, czego mam się spodziewać.
- Cześć.. Izzy. Co Ty tu robisz? - zapytał wychodzący z domu Kirk
- Stoję - odparłem - Jest u Was Bracket?
- Jest. Zawołać ją? - kiwnąłem głową, gitarzysta zaczął wołać dziewczynę
- Kirk, czemu się tak drzesz? Stoję z 3 metry od Ciebie
- A, sorry Brack. Do Ciebie - wrócił do domu, zostawiając nas samych.. pod drzwiami, no pełna kultura.
- Hej kochanie - zacząłem niepewnie, nawet nie patrząc jej w oczy - Przepraszam. Wrócisz do domu?
- Ty w ogóle wiesz, za co mnie przepraszasz? - fuknęła, krzyżując ręce
- Tak. Za moje wczorajsze zachowanie. Wybaczysz mi to?
- Nie wiem
- A wrócisz do domu?
- Nie - odpowiedziała stanowczo
- Ale skarbie.. - powiedziałem załamującym się głosem. Ale nie, nie zamierzam płakać
- Nie Izzy, nie wrócę do domu.. a przynajmniej na razie nie zamierzam wracać. Cześć - przerwała mi, odwróciła się i znikła za drzwiami. Świetnie, znowu
wszystko się pierdoli. Brack ma mnie chyba dość, Slash siedzi w areszcie, a do Stevena przyjebała się ta cała Mary.. chociaż to jest akurat całkiem zabawne. No i jeszcze ten wszechobecny Jeremy. Nigdy nie wiadomo, gdzie
i kiedy się skurwiel pojawi. Pierdolę to wszystko, idę do domu. Ale ja tu jeszcze wrócę
- Wrócę po Ciebie Brack, słyszysz?! Wrócę.. - kurwa, pomyślałem to, czy powiedziałem? W ogóle, czemu Ona była w ubraniach Ulricha?
- Zajebiście, można powiedzieć, że idę na randkę z Dash. Szkoda tylko, że to wszystko takie ustawione, wolałbym randkę bez tych popierdoleńców.
- Duff, mówiłeś coś? - McRivery weszła do pokoju
- Nie, znaczy.. nie. Ja tak tylko do siebie - odpowiedziałem zmieszany
- Aha. Chodź już, Mary przyjechała.
- Świetnie. Ale nie jedziemy wszyscy jednym samochodem, nie? - zapytałem podążając za blondynką
- Nie wiem. My chyba pojedziemy moim, a Steven z Mary
- Co ja z Mary? - zapytał zdezorientowany perkusista
- Jedziesz z nią samochodem
- No, a Wy z nami
- Nie, my jedziemy moim..
- No Dash, nooo.. Nie róbcie mi tego
- Ale Stevenku, my Ci nie będziemy przeszkadzać - odpowiedziałem zacieszając
- Pierdol się wielkoludzie! - warknął
- No, no kurduplu. Uważaj na słowa - powiedziałem czochrając jego pudlowatą fryzurkę
- Bo co? Weź te łapy - zamachał rękoma
- Bo na randce będziesz całkiem sam ze swoją ukochaną Mary
- Dobra, dobra Duff, przepraszam. Chodźmy już - wypchnął nas z Hellhouse.
Nie no kurwa, ja tu chyba pierdolnę, no zwariuję i jeszcze kogoś niechcący zabiję. Nawet mnie nie karmią chamy jedne, a tym razem nie ma Kirka, który mógłby
się ze mną podzielić batonikiem. ZDECHNĘ.. zdechnę.. zdechnę z głodu kurwa! I czemu siedzę za kratkami? Przecież nie mają żadnych dowodów, mogliby mnie wypuścić z tego cholernego aresztu! W sumie dobrze,
że to tylko areszt a nie prawdziwe więzienie, tylko czemu wepchnęli mi tu jakiegoś obłąkanego skurwiela? Całe życie z psychopatami. W domu Axl, tutaj.. no właśnie, jak On się w ogóle nazywa?
- Ej Ty, jak masz na imię? - zapytałem odchodząc od drzwi. Szczerze mówiąc, trochę się zdziwiłem, że tak łatwo mi poszło, przecież nic nie piłem i tak od razu,
bez jakiegoś większego zastanawiania się, zagadałem i to do PSYCHOPATY!
- Travis, ale znajomi mówią na mnie Bam - znajomi czyli kto? Pielęgniarki z psychiatryka?! I co to w ogóle ma znaczyć? Bam.. mniejsza z tym. Chłopak z nieźle
potarganymi blond włosami i czerwoną grzywką, kolczykiem w wardze, w jakiejś rozciągniętej koszulce Sex Pistols i ciemnych spodniach wyciągnął dłoń w moją stronę - A Ty? No, jak się nazywasz?
- Saul Hudson, znaczy bardziej znany jestem jako Slash.. - zacząłem, czekając trochę na okrzyk typu "Serio? Slash?! Nie poznałem, dasz autograf?"
- Bardziej znany..? Pierwszy raz słyszę o kimś takim, jak Slash - nie no nie mogę, co z nim jest nie tak?! To On nie zna Gunsów? Wiem, że może jeszcze nie jesteśmy
jacyś mega znani, ale w L.A. zaczynamy się powoli liczyć.. chyba
- Dobra, nie szkodzi. Za co tu siedzisz?
- Bo ja wiem, zgarnęli mnie z ulicy, wsadzili do radiowozu i zamknęli tutaj.. a Ty? - zapytał wyciągając rękę w stronę moich włosów
- Za to, że.. - zacząłem, patrząc, jak jego dłoń zbliża się do moich loczków - .. zgwałciłem pewną dziewczynę - dodałem cicho
- Gwałt? U mnie na ulicy i w domu takie rzeczy dzieją się praktycznie codziennie, ale nieważne.. - zamilkł siadając na podłodze. Wgapialiśmy się w siebie, jak pojebani.
- A co Oni tu robią? - zapytała Mary
- Jadą z nami
- Ale osobnymi samochodami - McKagan zaczął się szczerzyć
- Po co? Stevenku, kochanie.. chciałam z Tobą porozmawiać.. - zaczęła się do mnie niebezpiecznie zbliżać
- Dobrze, porozmawiamy. Oni też muszą porozmawiać, więc pomyślałem, że fajnie byłoby zrobić podwójną randkę
- Tak.. bardzo fajnie - kobieta odpowiedziała z sarkazmem
- To gdzie jedziemy? - zapytała śmiejąca się McRivery
- Wybór miejsca zostawiam Waszej trójce
- No to Roxy - klasnąłem w dłonie
- Roxy.. dobra, myślałam nad jakimś bardziej romantycznym miejscem..
- Sama, powiedziałaś, że mamy wybrać
- Tak kochanie, tak powiedziałam. Wsiadaj - wskazała na samochód
- Duff, kto prowadzi? Ty czy ja?
- Ja mogę
- Ok - blondynka rzuciła kluczyki basiście. Boże jak ja mu zazdroszczę, On jedzie sobie z Dash i to jakimś normalnym samochodem. A ja? Ja muszę jechać jakimś różowym
gównem. Kurwa, kto widział, żeby stara baba jeździła różowym autem? I kto widział, żebym ja jeździł czymś takim?! Nie, no ja się kiedyś chyba naprawdę zabiję.
Cieszę się, że Izzy po mnie przyszedł, bo to chyba jednak o czymś świadczy. Nie wiem czemu tak go potraktowałam, chcę wrócić do domu, przytulić się do
niego.. i chcę, żeby wszystko było dobrze. Chcę żeby było normalnie.. zaraz, normalnie? Z Gunsami? No chyba mnie pojebało.
- I co, rozmawiałaś z Izzym? - Lars usiadł obok mnie podając mi piwo
- Tak
- I co?
- I nic
- No jak nic?
- No normalnie. Nic
- Ale jest gorzej niż było.. czy lepiej..?
- Nie wiem, chyba gorzej. Izzy chciał, żebym wróciła do domu..
- A Ty? Czego chcesz?
- Chcę wrócić, ale to chyba nie ma sensu. Będę musiała wyprowadzić się z Hellhouse, przynajmniej na jakiś czas.. odpocząć od tego wszystkiego, co się dzieje..
wrócę do Seattle, pomieszkam u rodziców..
- Myślisz, że to dobry pomysł?
- Nie wiem, no ale Lars, co mam zrobić? Kocham Stradlina, ale nie jestem pewna, czy On na pewno kocha mnie..
- Przyszedł tu, chce, żebyś wróciła, co Twoim zdaniem, to oznacza? Bo ja myślę, że to jest właśnie oznaka miłości
- Nie wiem
- Oj Brack, dobrze wiesz - szepnął przytulając mnie - Idę do sklepu, chcesz coś?
- Nie, nie chcę
- Ok - wyszedł z domu uśmiechając się. Chwilę później ktoś zapukał do drzwi, Kirk i James grali w karty, więc otworzyłam, bo pewnie żaden z nich dupy by nie
ruszył .
- Izzy, już Ci mówiłam, że nie wracam - Stradlin stał przede mną ze smutną miną
- Dlaczego?
- Bo nie
- Brack, proszę. Ja Cię kocham
- Nie Izzy, nie wrócę. W ogóle planuję powrót do Seattle, do rodziców
- Co? Nie, nie zrobisz mi tego!
- Sorry Izzy.. ale tak będzie lepiej, muszę odpocząć
- Nie! Brack, nigdzie nie jedziesz, wracasz do Hellhouse!
- Izzy..
- Co Izzy? Nie możesz mi tego zrobić, nie możesz mnie zostawić! Rozumiesz?
- Ale..
- Żadne ale. Brack, jak wyjedziesz, to.. ja nie będę miał już po co żyć, zabiję się, zobaczysz
- Izzy przestań, to jest szantaż
- Nie Brack, to nie szantaż. Naprawdę coś sobie zrobię - jak dotąd rozsądny Stradlin nagle zaczął wariować, zaczął gadać totalne głupoty, mimo iż był trzeźwy.
Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. No bo jeżeli On naprawdę byłby w stanie coś sobie zrobić? Nie darowałabym sobie tego
- Izzy, posłuchaj, nie wyjadę na zawsze - powiedziałam cicho
- Nie wyjedziesz w ogóle, wracasz ze mną do Hellhouse
- Nie
- Tak! - złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. Chłopcy nic nie słyszeli, bo głośno słuchali muzyki
- Izzy puść, to boli
- Puszczę jak wrócisz ze mną do domu
- Izzy, nie wrócę
- Pewna jesteś?! - złapał mocniej moje nadgarstki i znowu zaczął krzyczeć, że jak wyjadę, to się zabije. Nie poznawałam go. Przecież On nigdy taki nie był. Po kilku
minutach szarpaniny postanowiłam ustąpić
- Dobra Izzy, uspokój się. Wrócę z Tobą do Hellhouse
- Naprawdę?!
- Tak
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę - nachylił się, by mnie pocałować, ale odsunęłam się
- Poczekaj tu, powiem chłopakom, że wracam do domu. - poszłam do pokoju Jamesa i próbując opanować płacz, oznajmiłam chłopakom, że wracam do domu.
- Ale.. pogodziłaś się z Izzym? - zapytał Hammett
- Ej Brack, Ty płaczesz?
- Nie.. nie. Dzięki chłopaki, za wszystko, naprawdę. Cześć - wybiegłam. Łzy pojawiające się w moich oczach sprawiały, że prawie nic nie widziałam. Kiedy byłam już
za drzwiami Izzy chciał mnie objąć, wyrwałam się spod jego ramienia i szłam przed siebie ocierając łzy. Nie rozumiem go. Raz jest delikatny, cichy.. a chwilę później staje się agresywny, krzyczy.. co się
z nim dzieje?
___________________________________
Kurde wiem, że długo czekaliście. Przepraszam. Wybaczycie mi to? W sumie nie macie innego wyjścia xd
Miałam dodać wczoraj, ale zbyt późno wróciłam do domu xd dzisiaj w dzień nie wyszło przez projekt z polaka i szczerze mówiąc, już myślałam, że dzisiaj nie dodam. Pamiętajcie, że ja się tak poświęcam dla WAS! ;D <3 A już dawno mogłam położyć się spać.. i rozdział dodać jutro
Hahhahaha!Hahhahaha! <złowieszczy śmiech :p Jestem pierwsza, fuck yeah! No więc, zajebiste <3 Kocham to jak piszesz, ale głupio, że Izzy chwycił Bracket tak, że ją to zabolało... Ale mniejsza o to, ważne, że wraca do Hellhouse! Zaraz sie pogodzą i znów będą szczęśliwi :D
OdpowiedzUsuń"- Bardziej znany..? Pierwszy raz słyszę o kimś takim, jak Slash - nie no nie mogę, co z nim jest nie tak?! To On nie zna Gunsów?" ~rozjebało mnie to :D Bo nie ma to jak wrodzona skromność Hudsona :p
Czekam na następny :**
Hahah no udało Ci się, miałaś szczęście ;p
UsuńCoś mi dzisiaj odwaliło i zrobiłam ze Stradlina jakiegoś wrednego skurwiela, znęcającego się nad swoją dziewczyną. No przecież nie może być tak ciągle różowo, nie?
Wiadomo, przecież to najskromniejszy człowiek na świecie ;D <3
Dash i właśnie za to cię kocham :D Ty zawsze zmieniasz nieoczekiwanie akcję i nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać :)
UsuńSerio? Robię tak?
Usuńawwww randa Dash i Duffa *___* kiedy oni będą razem? :D
OdpowiedzUsuńa rozdział super, długi i wgl ;33 warto było czekać :*
Nie wiem dokładnie, ale intensywnie zmierzam do tego, by ze sobą byli ;D
UsuńCieszę się ;) ;*
Niech już nic im nie przeszkadza i miło sobie spędzą tę randkę :3
Usuńboooooooooooooooooooooooże jak ja kocham Twoje opowiadanie <<<<<33333
OdpowiedzUsuńwgl raz płaczę raz nie mogę przestać się śmiać :D:*
błagam napisz do mnie na asku lub na gg:D
widze ze jestes z warmii i mazur ja też więc zagadakj plz :(
Fajnie, że to co piszę, wywołuje takie emocje ;D <3
UsuńWłaśnie jaki masz nr. GG ? Bo popisałabym z kimś :) No chyba, ze ty nie chcesz ...
UsuńNo mniejsza :> Jakby co to mój : 47616839
Z Tobą? Pewnie! Tylko ostatnio prawie wgl nie siedzę na kompie. A poza tym mam jakieś tam problemy (znaczy, może nie do końca ja, ale i tak się przejmuję xd) i niekoniecznie da się ze mną gadać ;/
UsuńMam nadzieję, że to się szybko zmieni. Wtedy podam Ci moje gg, ok? :) ;*
Oksa :3
UsuńFuck Yeah ! W końcu nowy dodałaś :) Szkoda że nie zobaczyłaś mojego okrzyku radości na dzisiejszej lekcji, jak wyświetlił mi się , że nowy u ciebie :)
OdpowiedzUsuńWg to zajebiste, zajebiste, zajebiste ! :**
Podjarany Duff, biedny Steven, Izzy szantażysta - po prostu ZAJEBISTE !!! <3 Kocham tooo !
Okrzyku radości? Kurde, no szkoda, że nie widziałam. Ja akurat byłam w sklepie, jak zobaczyłam, że jest nowy komentarz, no i miałam zaciesz ;D Pół godziny byłam wkurwiona, bo nie mogłam znaleźć tego, co mi było potrzebne, przeczytałam komentarz i od razu MEGA UŚMIECH xd ;*
UsuńHaha też tak zawsze mam :D
Usuńxd Kiedy nowy u Ciebie? ;*
UsuńU mnie nowy w piątek, ale zapraszam do obejrzenia albumu ze zdjęciami do opowiadania :)
UsuńO! Dash z Duffem jadą na randkę! Fajnie. Szkoda tylko, że z Mary i Stevenem... Ale gdyby nie Stevie to randki by nie było, więc w sumie... Jest mu wybaczone. ;D
OdpowiedzUsuńIzzy-skurwiel... może to i dobrze. Żeby za różowo i za słodko nie było... No i Stradlina w tej roli jeszcze nigdy nie widziałam. Zawsze jest Axl albo Slash.
Jeszcze dłużej mielibyśmy czekać??? To nie jest dobry pomysł... ;D Jeszcze się w czytelnikach mordercze zapędy pojawią i co Ty wtedy zrobisz?
No cała ta randka to zasługa naszego kochanego Stevenka (więc nie widzę innego wyjścia, jak wybaczenie mu ;D) .. no i Mary poniekąd xd
UsuńCzyli zaskoczenie..? ;p
Ale tylko kilka godzin.. ;> No nie wiem, nie wiem.. będę Was jakoś szantażować może.. ;D Chociaż nie! Bo to mogłaby być oznaka strachu, a ja się czytelników nie boję! ;D Może dlatego, że poza nasłaniem kosmitów chyba niczym, nikt mnie tu nie straszył..? xd
Mary się nie liczy! Hahahaha ;D...
UsuńOwszem, owszem... Tego się nie spodziewałam. :)
Kilka godzin... Czy ty wiesz co ty jest kilka godzin w życiu takiego np. komara??? To bardzo długo jest... A chcesz, żeby Cię czymś postraszyć? Da się zrobić... ;D
A co to za przemoc w następnym? Jeremy... Albo zrobisz ze Stradlina jakiegoś chuja....
UsuńNo jak nie? Liczy się.. gdyby nie Ona, nie byłoby nawet mowy o jakiejkolwiek randce xd
UsuńTo fajnie, że Cię zaskoczyłam ;D
Ale Wy chyba nie jesteście komarami.. to co mi z tym paskudnym owadem wyjeżdżasz? ;D
Hahaha no to czekam xD
A zobaczysz.. ;p
UsuńOj, Mary się nie liczy i już! Ja jej nie uznaje.
UsuńA skąd wiesz, że wśród czytelników twojego opowiadania nie ma komarów? Taka jesteś pewna? A może jakieś sobie siedzą i czytają na takich mini-komputerkach... Tylko komentarzy nie piszą, żeby się przypadkiem nie zdradzić...
Znajdę Cię i naślę na Ciebie ARMIĘ MORDORU!!!!
Hahaha ok, ok.. spokojnie xd Bez niej nie byłoby tej randki, ale jak tam sobie chcesz.. ;P
UsuńHmm, nie myślałam nad tym. Pewna nie jestem.. i może rzeczywiście jakieś komary to czytają, kto wie, kto wie..
Haha no to powodzenia! ;D Tak się schowam, że mnie NIE ZNAJDZIESZ ;p
Czytają, czytają... Ja jestem tego pewna. ;D
UsuńZnajdę Cię wszędzie! Gdziekolwiek będziesz.... Więc oczekuj mnie na czele sił Ciemności.
Skąd ta pewność? Znasz osobiście jakieś komary? ;D
UsuńNo to czekam xd
Chociaż.. mówię Ci, że i tak mnie nie znajdziesz
UsuńA żeby to jednego... Całe stada, chmary, grupy, kolonie,sfory or whatever... ;D
UsuńCzekaj, już zbroję moich prywatnych orków i ustawiam w szeregi złe gobliny. ;))
O Booże. A ja nie lubię komarów ;( Za to One mnie chyba uwielbiają.. wkurwiać xd
UsuńMasz prywatnych orków?! Ale fajnie xd Ja na Ciebie naślę mrówki.. też są wredne ;D
Nie martw się komary przy bliższym poznaniu bardzo zyskują... Jak już człowieka polubią i się z nim zaprzyjaźnią to nie kąsają... :)
UsuńA czy Ty wiesz gdzie te mrówki wysłać? Wątpię... Nie trafią na to moje zadupie, chwilowo zagrożone powodzią... Hahahah mrówki Ci się utopią ;D
Ciekawe.. ;]
UsuńA Ty myślisz, że gdzie ja mieszkam? Też na zadupiu ;p Nie utopią. One są bardzo zdolne i zbudują sobie tratwę.. albo łódź podwodną ;D Więc nie musisz się bać o ich los :)
A wiesz, że taki komar to bardzo miłe stworzenie jest... Mówię Ci zagadaj kiedyś... Coś w stylu: Cześć Komarze. Co tam u Ciebie słychać? Jak Ci smakuje moja krew? A potem to już z górki... Jak się z nimi dobrze zakumplujesz, to na różnych ludzi możesz nasyłać. A potem patrzeć jak się drapią, jak umierają od tych ukąszeń.... Miła wizja, prawda? :)
UsuńZdolne te twoje mrówki. Ale ja wątpię, że dadzą radę... ;D
Serio? To muszę spróbować xd Ale ostatnio były takie wredne.. na własnym podwórku mnie pogryzły, rozumiesz?! I jak tu się z takimi zaprzyjaźnić?
UsuńJak najbardziej-miła ;D
Dadzą, dadzą.. są dobrze przeszkolone. Nawet lepiej niż żołnierze jadący do Afganistanu ;D
Serio. Mówię Ci spróbuj. Komary nie uznają podziału Ziemi na czyjeś terytoria. One uważają, że każdy człowiek, każde zwierzę czy owad mają równe prawa do przebywania w danym miejscu. Więc argumentem, że na własnym podwórku Cię pogryzły niewiele zdziałasz... ;D
UsuńZobaczymy... A wiesz, że moje orki są lepsze niż terroryści Al-Kaidy?
A komary gadają po polsku? xd Bo ja komarzego nie znam xD Ale i tak wytoczę im sprawę w sądzie! ;D
UsuńAle moich mrówek nie przebiją! ;D
Są lepsze od Terminatora i Chucka Norrisa razem wziętych! ;D Tak je wyszkoliłam xd
UsuńMoje gadają... Nie wiem jak te u Ciebie... ;D Z komarami to różnie bywa. Są cholernie mściwe. Sprawa w sądzie może się równać jeszcze więcej ugryzień...
UsuńMoje orki są jak Albus Dumbledore, Lord Voldemort i moja pani od matmy! Ha! Nie ma większej potęgi na tym świecie jak moje imperium! Nawet Putin i Armia Czerwona nie przebiją mnie i Sił Ciemności zgromadzonych u mnie w ogrodzie. ;D
Moje to pewnie niemowy jakieś xd Albo są hiszpańskojęzyczne..
UsuńTrudno, i tak je pozwę. Jak coś, to naślę na nie moje mrówki.. i zacieszającego Adlerka ;D
Jeszcze zobaczymy.. ;p
Adlerek na komary?! A nie lepiej Axla...? Booooooooooooooooooże, u mnie Rose dobry na wszystko, do wszystkiego i w ogóle to jakiś taki... No nic. Ja to przeżyje, a on... się zobaczy, jak to mawia pewna osoba.
UsuńNie mam ogrodu... Hahahahahahhahahahahahahahaah. Orki są nieco dalej z najbardziej zaufanym generałem, jakiego mam.
No może być i Axl.. w sumie mogą być oboje ;D Adlerek i Pan Rose.. ;D
UsuńBoże, nawet generała masz?! Moje mrówki i tak są najmocniejsze ;p
Tak, we dwójkę na pewno sobie poradzą. ;D
UsuńAno mam. A co Ty myślałaś, że jak ja siedzę przed komputerem i różne głupoty piszę, to orki są bez opieki? Nie, nie i jeszcze raz nie! Takie wojsko to musi być caaały czas kontrolowane. ;) Nie wierzę, że Twoje mrówki są lepsze od mojej Armii Mordoru. :)
No właśnie myślałam, że są bez opieki i sobie hasają.. po jakimś polu.. z jakimś ziołem xD Oj, zdziwiłabyś się.. :]
OdpowiedzUsuńMoje orki swobodnie biegające po polu z ziołem.... To niemożliwe! ;D One wymagają nieustającego nadzoru. To je na mnie naślij, zdziwię się... ;)
UsuńCzemu? Rozluźniłyby się xD
UsuńSpoko, tylko powiedz gdzie ;p A i będziesz musiała trochę poczekać, bo są na szkoleniu w NASA ;D
Rozluźniona armia?! Jak Ty sobie to wyobrażasz? To się zwyczajnie nie da... ;D
UsuńTak są dobrze przeszkolone i mnie nie znajdą??? Co ja im będę robotę ułatwiać... Oj, plączesz się w zeznaniach Dash... :)
Oj tam, odpoczęliby sobie xd Chyba lepsza jest wypoczęta armia niż jakaś taka zmęczona, prawda? ;D
UsuńSą dobrze wyszkoleni, ale ostatnio mają tyle zleceń, że gubią się w adresach xD
Armia jest wypoczęta, tylko że cały czas gotowa do ataku...
UsuńJa poczekam, mi się nie spieszy... Jak już wszystkich odwiedzą, to niech mnie wytropią ;D
Ok. Na pewno do Ciebie wpadną ;D
UsuńTo ja czekam na te mrówki...
UsuńA kiedy rozdział???
No nie wiem, miał być wczoraj, albo dzisiaj, ale wątpię, czy coś z tego wyjdzie niestety.. ;c
UsuńNowy u mnie kochana Dash (nie wiem czy informować, czy nie no ale mniejsza xD )
OdpowiedzUsuńKiedy nowy u Ciebie ? :**
No w końcu ;D
UsuńKurde, nie wiem. Jest szansa, że dzisiaj ;D ;*
Ooo to czekam :D
UsuńKiedy nowy ? Stęskniłam się już noo ! :**
OdpowiedzUsuńDowiesz się w notce, którą dzisiaj (za chwilę) wstawię ;p <33
Usuń