Przepraszam, że dodaję rozdział z tak wielkim opóźnieniem, ale jakoś nie było czasu, ostatnio tyle rzeczy się wydarzyło no i oczywiście leń w dupie xd Dziękuję za wytrwałość ;*
Możliwe, że teraz rozdziały będą pojawiać się częściej, bo rodzice w końcu kupili mi laptopa (!), a jedyną przeszkodą może być internet ( brat mi go zabiera, bo mu mniej muli w grach -.-), ale nie ma co się teraz tym przejmować :]
Nie wiem, jak wyszedł mi ten rozdział, może Wam się spodoba.. Życzę miłego czytania! Kocham Was <3
Dash.
btw. kupiłam sobie ostatnio kubek z AC/DC xD
ROZDZIAŁ 47
- Ej Brack, kochanie, otwórz - pisnął cieniutkim głosem Bach
- Jasne. Seba przestań udawać, wcale nie brzmisz jak Dash
- Ale Brack, przecież to ja. Dash McRivery. Seba poszedł do domu.. - powiedział, nakręcając kosmyk włosów na palec
- Tak, to Dash i mówi prawdę, Bach polazł do domu - rzekłem jak najbardziej przekonywująco
- Jasne. Dopóki PRAWDZIWA Dash tu nie przyjdzie, nie wyjdę!
- Ale to naprawdę ja! - Sebastian nie dawał za wygraną.
- Yy.. ej Seba, ja wcale tak nie mówię - oburzyła się Dash, która dopiero wpadła do domu
- Nie? - blondynka pokręciła głową. Zrezygnowany Sebastian zrobił smutną minkę
- Dash! - Bracket wybiegła z łazienki, chwyciła dziewczynę za rękę i pociągnęła za sobą.
Dopiero wróciłam. Usłyszałam, że na górze gada się o mnie, więc pobiegłam to sprawdzić no i od razu Brack pociągnęła mnie do łazienki.
- Co jest?
- Dash, Izzy.. - dziewczyna zaczęła płakać, przytuliłam ją
- Co Izzy?
- On.. on..
- No co On?
- Uderzył mnie - wykrztusiła i znów zaczęła płakać. Oderwałam ją na chwilę od siebie i przyjrzałam się. Dopiero teraz zobaczyłam ślad po uderzeniu.
- Ale dlaczego? Brack czy Ty spałaś z Larsem?
- Nie - odsunęła się ode mnie - Ja tylko spałam u niego w pokoju
- A On?
- No z Hammettem.
- To dlaczego ten idiota Cię uderzył?
- Bo - zaczęła siadając na szafce - wróciliśmy do domu i On chciał się bzykać, ale ja nie chciałam, pokłóciliśmy się, nazwał mnie dziwką, a później uderzył.. - z jej oczu ponownie wypłynęły łzy. Stradlin darł japę, wołając mnie. Zostawiłam Bracket na chwilę samą i wyszłam z łazienki sprawdzić, czemu On tak krzyczy.
Siedziałem w salonie z Izzym, na górze Axl, Dash, Brack i chyba Bach coś do siebie krzyczeli. Dopiero wróciliśmy, a Oni już drą japy. Co za ludzie. Z kim ja mieszkam?! Alkoholicy i awanturnicy. Steven jeszcze nie wrócił z tej całej randki z Mary. Biedak, dobrze by było, gdyby wrócił cały i zdrowy.. no i w żaden sposób niewykorzystany seksualnie. Pijany Stradlin mruczał pod nosem coś, że Brack go zdradziła, że ją uderzył, że jednak nie jest pewny, czy na pewno z kimś spała i tysiące innych dziwnych rzeczy, a w międzyczasie zadzwonił telefon, który zagłuszył rytmicznego. No dom wariatów
- No? - podniosłem słuchawkę, wyrywając wódkę z ręki przyjaciela
- Siema, jest Dasshy? - usłyszałem znajomy głos w słuchawce, ale nie mogłem skojarzyć z kim gadam, po chwili zorientowałem się, że to gitarzysta Metalliki
- Cześć Kirk, no jest, a co?
- Zawołasz ją?
- Ale jest teraz zajęta.. trochę.. Izzy, odsuń się - poprosiłem gitarzystę, który chcąc podsłuchać rozmowę, przykleił się do mnie i chuchał w moją twarz dymem z papierosa, którego przed chwilą z wielkim trudem zapalił ( nie obeszło się bez przekleństw i wyzywania zapalniczki)
- Daaaaaash - wrzasnął Stradlin
- Izzy, kurwa, nie drzyj mi się nad uchem, chuju! - warknąłem, odsuwając go od siebie
- To co, przyjdzie, czy nie? - zapytał zniecierpliwiony Hammett
- Nie wiem, jak pewnie słyszałeś, Izzy ją wołał, więc..
- Mam wołać Dash? - zapytał zadowolony rytmiczny - Kurwa, McRivery, mam Ci zaproszenie wysłać? Chodź tu - krzyknął ponownie, nie licząc się z moimi protestami. Prawie ogłuchłem przez te jego dzikie krzyki
- Dobra, to powiedz jej, że ze mną wychodzi. Będę za pół godziny. Cześć - rozłączył się
- Co chcieliście? - po jakichś 5 minutach blondynka zbiegła na dół
- Kirk dzwonił. Przyjdzie po Ciebie za 30 minut
- Ok. Stradlin, musimy porozmawiać. Dlaczego do cholery jasnej uderzyłeś Bracket?! - zapytała podchodząc do gitarzysty
- Nie muszę Ci się tłumaczyć - warknął - ale dobrze, jeśli chcesz wiedzieć.. zdradziła mnie suka! - usiadł w fotelu i ukrył twarz w dłoniach
- Stradlin, idioto, czy Ty jesteś normalny?! Nie zdradziła Cię!
- Jasne. Przecież wiadomo, że będziesz jej bronić,jesteście jak siostry, wiadomo, że jej nie wsypiesz - mówił zdenerwowany
- Nie.. Ty pojebany jesteś - powiedziała, jakby nie dowierzając - No jebnięty. Ona Cię kocha!
- Pewnie. Dobra, wiesz co Dash? Weź się odpierdol - wyszedł popychając blondynkę.
- Izzy! - wrzasnęła, ale nawet się nie zatrzymał.
- Stevenku, kochanie - zatrzymaliśmy się na światłach - A może wrócimy do mnie? - szepnęła mi do ucha, a jej dłoń zacisnęła się delikatnie na moim karku
- Nie. Jak nie masz apetytu, to nie musimy jeść, po prostu zawieź mnie do domu
- Mam apetyt.. ale na Ciebie - szepnęła, lekko gryząc mnie w ucho. Skąd Ona te teksty w ogóle bierze?
- A ja mam apetyt na destrukcję.. najlepiej na samodestrukcję - fuknąłem i odwróciłem głowę w stronę okna
- Och skarbie..
- Zielone! - wrzasnąłem, wskazując palcem na sygnalizację
- Co? - zapytała zdezorientowana?
- No jeeeedź.. - odpowiedziałem znudzony.
Kiedy Stradlin wychodził z Hellhouse, do naszych drzwi zawitał Kirk Hammett. Chłopak minął się z Izzym w progu i bez słowa rzucił się na fotel
- Hej Kirk, co jest? Co Cię do mnie sprowadza? - zapytałam
- Wyjdziesz się napić?
- Ale miałeś być za pół godziny..
- Wiem, ale.. stęskniłem się za Tobą - podszedł bliżej, obejmując mnie
- Coś się stało, Kirk? - zapytałam zdziwiona zachowaniem gitarzysty
- Eee.. nie, ja tylko chcę się napić - odpowiedział po dłuższym zastanowieniu się
- No to co się do mnie tulisz? Myślałam, że coś się stało!
- Tulę się, bo lubię. A poza tym, potrzebowałem tego - oznajmił uśmiechając się szatańsko
- Ach, potrzebowałeś. Czyli wszystko z Tobą w porządku..- udawałam zamyślenie
- Tak. W porządku. Idziemy?
- Za chwilę, pójdę tylko do Brack i wychodzimy
- Spoko. Tylko się pospiesz, bo ja nadal potrzebuję przytulania się do Ciebie
- Jasne - uśmiechnęłam się i pobiegłam na górę, Brack przeniosła się już z łazienki do naszego pokoju. Siedziała na łóżku i patrzyła przed siebie, na bliżej nieokreśloną dla mnie rzecz.
- Brack, dobrze się czujesz?
- Powiedzmy, że nie najgorzej.. - odpowiedziała cicho, nie spuszczając wzroku ze zdjęcia. Zdjęcia, na którym była razem ze Stradlinem.
- Ale.. to znaczy.. mogę Cię zostawić na kilka godzin? Bo Kirk chce się ze mną napić. Wydaje mi się, że coś się stało, jest jakiś dziwny.. trochę
- Jasne, przecież nie musisz ze mną ciągle siedzieć. Zresztą, chcę się przespać - odpowiedziała kładąc się powoli
- Ale na pewno? Jak nie, to powiem Hammettowi, że zostaję w domu
- Idź, bo się rozmyślę - wymusiła na sobie uśmiech i rzuciła w moją stronę poduszką. Wyszłam z pokoju zamykając drzwi i zeszłam na dół. Hammett i McKagan siedzieli na kanapie, gadając o gitarach
- Kirk, idziemy?
- Jasne - wstał i ruszył za mną.
Pałętałem się z Bachem po ulicach Los Angeles bez celu. Pomyśleliśmy, że skoro i tak nie mamy co robić, a co za tym idzie - nudzimy się, pójdziemy do jakiegoś baru, czy sklepu i Sebastian odkupi Jack'a Danielsa. Weszliśmy do pierwszego lepszego OTWARTEGO sklepu, ale nie dostaliśmy tego, czego chcieliśmy.
- Axl, a może pójdziemy się zabawić? - zaproponował całkiem poważnym głosem
- Seba, niedawno jęczałeś, że Bolan się do Ciebie dobierał, a sam co mi proponujesz?! - wrzasnąłem, odsuwając się od niego na w miarę bezpieczną odległość
- O jeny Axl, wiem, że Ci się podobam - zbliżył się do mnie, uśmiechając się - ale nie o to mi chodziło
- Uff - wypuściłem powietrze z ulgą i otarłem ręką czoło - To co kombinujesz, przyjacielu?
- No nie wiem, zamówmy sobie jakieś dziwki, albo pójdźmy do klubu ze striptizem, co?
- To może striptiz, bo na dziwki to może mi kasy nie starczyć. Nawet mi się bzykać nie chce, samo patrzenie wystarczy..
- No to chodź - pociągnął mnie za sobą i zacieszajac śpiewał coś pod nosem.
- Steven, jesteś pewien, że chcesz zostać w domu? - Mary zatrzymała samochód pod Hellhouse
- Tak, jestem pewien - oznajmiłem otwierając drzwiczki
- Czekaj.. Pamiętaj, że jutro nasz ślub - szepnęła mierzwiąc moje włosy
- Mary, ja z Tobą nie wezmę ślubu. Ja Cię nie kocham
- Kotku, ja wiem, że ta cała Dash Cię opętała. Ja to nawet rozumiem, ale proszę, daj nam szansę
- Mary, proszę Cię.. - wyszedłem z auta
- Przyjadę po Ciebie jutro, skarbie.
Siedzę z Kirkiem w Roxy już 20 minut a nie zamieniliśmy przez ten czas właściwie ani jednego słowa. Jest jakiś taki cichy, przygaszony, zamyślony.. no jakby nieobecny.
- Kirk, coś się stało? - zapytałam, siadając bliżej gitarzysty
- Nie
- To czemu taki smutny jesteś?
- Nie wiem, jakiś taki dzień chyba, bo od rana taki jestem.. odwrócił twarz w moją stronę, a jeden z niesfornych kosmyków jego kręconych włosów zabawnie opadł mu na oczy. Przypominał mi Slasha, brakowało tylko cylindra i fajki w ustach. Uśmiechnęłam się - Co? - zapytał zmieszany
- A nic, przypominasz mi trochę Slasha
- A wiesz, że czasem nas mylą ? - na jego twarzy pojawił się długo przeze mnie oczekiwany uśmiech, kiwnęłam głową, przytakując
- Kiedyś, jak jechałam z Saulem samochodem, to policjanci pomylili go z Tobą. Zabawna sytuacja, chociaż trochę mnie wtedy wkurzyli
- Saul coś kiedyś wspominał.. Kiedy go wypuszczą?
- Nie wiem.. - spuściłam głowę - Obiecał, że szybko wyjdzie, a nie ma go już kilka dni
- Nie martw się, poradzi sobie - objął mnie
- Wiem - położyłam głowę na jego ramieniu, zamknęłam oczy i powtórzyłam ciszej - wiem.
Weszliśmy do Troubadour'a. Sebastian od razu upatrzył sobie jakąś laskę - wysoką brunetkę z dużym biustem, która kręciła tyłkiem przed grupką napalonych facetów. Mój wzrok przykuła znajoma sylwetka. Podszedłem bliżej przywołując do siebie Baz'a, który nie był tym faktem jakoś specjalnie zadowolony, ze względu na brunetkę, kręcącą się teraz obok niego. Znajomym osobnikiem okazał się być nie kto inny, jak mój rytmiczny - Izzy Stradlin. Chuj zostawił Brack samą w domu i zabawia się z jakąś tanią dziwką. Na pewno tanią, bo ostatnio nie jesteśmy przy kasie. Dziewczyna siedziała na nim okrakiem, dłonie miała wplecione w jego włosy, On natomiast ręce miał oparte na jej biodrach a głowę pochyloną tak, by usta mogły całować jej szyję. Seba, który przyjrzał się im lepiej, zauważył, że ta dziewczyna, to Lucy, była laska Larsa. Nie lubię jej, zresztą nawet nie znam jej zbyt dobrze, w przeciwieństwie do Bacha. Lucy przychodziła kiedyś do Skid Row, kręciła się nawet koło Dave'a, zresztą nieważne, przecież pogonili ją, kiedy sprowadziła im do chaty swoich pierdolniętych znajomych (oraz znajomych znajomych) i ukradła im kasę
- Stradlin, co Ty wyprawiasz?! - szarpnąłem nim
- Odpierdol się, nie Twoja sprawa - warknął i wpił się w usta szatynki
- Izzy, no co do cholery się z Tobą dzieje? Wyżywasz się na Bracket, a później zabawiasz się z jakąś dziwką?!
- Tylko nie dziwką! - oburzyła się towarzyszka gitarzysty
- Z Tobą nie rozmawiam. Izzy, wracaj do domu i zadbaj, by Brack w końcu poczuła się przy Tobie dobrze! - krzyknąłem, by zagłuszyć tą pieprzoną sukę, która szeptała coś Stradlinowi do ucha
- Rose, zajmij się swoimi sprawami, co?
- Ale Izzy, zrozum z łaski swojej, Ona Cię kocha, Ty ją chyba też, więc może ruszysz swój PODOBNO zgrabny tyłek, pójdziesz do Hellhouse i ją przeprosisz!
- Już przepraszałem.. - wstał, odpychając od siebie szatynkę
- Ii..?
- I co? I nic. Pytałeś, co się ze mną dzieje - nie wiem, ale czuję, że zaczynam wszystko pieprzyć - oznajmił skruszony
- To zacznij naprawiać - niedobrze, chyba włączył mi się syndrom psychologa - idź do domu i zajmij się Brack
- Przecież Ona nawet nie będzie chciała ze mną gadać.. na pewno
- Izzy.. - Seba objął go ramieniem - jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz. Już, zmykaj do niej
- No idź - ponagliłem. Gitarzysta bez słowa dosłownie wybiegł z budynku. Mam nadzieję, że do domu.
Kurwa, latam po całym Sunset jak pojebany, szukając Dasshy i Hammetta. Nigdzie ich nie ma a do sprawdzenia zostało mi tylko Rainbow i Roxy, no i Troubadour. Jak ich tam nie znajdę, to chyba będzie oznaczało tylko jedno. Wszedłem do Rainbow, rozejrzałem się, ale ich nie zobaczyłem. Wyszedłem i zobaczyłem biegnącego Stradlina
- Izzy, gdzie Ty lecisz? - zatrzymałem przyjaciela
- Do domu
- Coś się stało?
- Nie. Tak. To zależy. Nieważne. Sorry, muszę porozmawiać z Bracket - powiedział łapiąc oddech i pobiegł dalej. Wstąpiłem do Roxy i bum! Są! Znalazłem McRivery i Hammetta, trochę jakby przytulonych do siebie
- O, tu jesteście. Myślałem, że będziecie w Rainbow..
- Duffie! - blondynka otworzyła oczy i uśmiechnęła się entuzjastycznie
- Z mojego przyjścia się tak cieszysz, mała?
- Tak! Bo się stęskniłam
- Ej, brałaś coś?
- Nie
- Piłaś?
- Jeszcze nie.. znaczy, no wcześniej z Tobą ale..
- To co jest?
- No nic
- Na pewno? - zapytałem podejrzliwie, dziewczyna kiwnęła głową
- Kirk, co żeś Ty jej zrobił?
- No nic, naprawdę.
- Tak? Dobra. Wiesz co Dash.. trzeba się chyba przejść do Saula
- Racja.. tylko kiedy? Oni nas w ogóle do niego wpuszczą?
- Muszą, tylko trzeba się chyba umówić, czy coś
- A będę mógł iść z Wami? - zapytał Kirk
- Jasne
- I trzeba zrobić coś z Brack i Izzym - oznajmiła blondynka
- Przed chwilą widziałem Stradlina biegnącego do domu, mówił, że musi porozmawiać z Bracket
- No i świetnie. Tylko co, jak się nie pogodzą? - zapytała zatroskana, Hammett poszedł zamówić coś do picia
- Nie wiem.. a może.. nie to głupie
- Ale co? Duff, powiedz
- Może wyjechalibyśmy gdzieś wszyscy na kilka dni?
-Jak? Przecież nie mamy kasy.. - oparła łokcie na stole
- Ale taki wyjazd nad jezioro.. właściwie nic nie kosztuje
- Duff! Jesteś genialny! - rzuciła mi się na szyję - .. chyba, bo całkiem za darmo, to on nie będzie..
- Jakąś kasę wykombinujemy - uśmiechnąłem się
- A co ze ślubem Stevena i Mary..? - zapytała z rozbrajającą miną
- Hmm.. nie wiem, coś się wymyśli. Albo nie weźmiemy Stevena, albo nie będzie ślubu..
- Ta.. Mary na to nie pozwoli
- Coś wymyślimy - objąłem przyjaciółkę, Hammett przyniósł Danielsa, którego piliśmy prawie bez przerwy przez mniej więcej 2 godziny (a najwięcej wypiła Dash).
Wreszcie rozdział ;* fajny, długi, ładny i wgl mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba. Choć pewnie brakuje bliskości między Dash i Duffem, ale to będzie w następnym rozdziale. Może nie jakoś dużo, ale będzie. Obiecuję <3
UsuńSpoko ;> wszystko powooli się rozwinie :D Ja akurat nie wierzę w zakochanie typu że osoby się poznają i od razu potem umawiają się na randkę, i to obie strony czują to samo xD
UsuńJa też w takie bajki nie wierzę, ale wiesz.. Dash i Duff znają się od dziecka ;D
UsuńJa się kiedyś zastanawiałam, czy związek powinno się zbudować na wieloletniej przyjaźni... (jestem z osób, które wszystko sprawdzają na swojej skórze i potem tylko cierpią xD).
UsuńI do jakiego doszłaś wniosku? Mam nadzieję, że związek zbudowany na wieloletniej przyjaźni ma jakąś szansę.. choć pewnie może tą przyjaźń zniszczyć.
UsuńNie wiem, ja jestem na etapie "może uda się odbudować to co było niedawno", ale mój kolega nie daje znaku życia na wczasach od tygodnia, a za drugim zwyczajnie tęsknię, bo ma fajne włosy i wgl :3 czy powinnam się martwić? xd
Usuń"a za drugim zwyczajnie tęsknię, bo ma fajne włosy" dobre xd Martwić? Dlaczego?
UsuńDobra, już wiem kiedy "ten z fajnymi włosami" wraca, więc się nie martwię xD drugi zaś wyjechał i nie daje znaku życia, nawet nie wiem gdzie jest o.O
Usuńhahah ja mam jakąś obsesję na punkcie włosów - tylko muszą być czyste xd
Hah xd Porwali go! o.O Ale nie martw się, jeśli porwali go Obcy, to pewnie go zgwałcą, zbadają i oddadzą ;D
UsuńJa też lubię włosy xd No wiadomo - czyste, czyste, bo jak inaczej? Mój kolega ma fajne, co prawda nie długie, czy coś ale i tak je uwielbiam xD
No i jestem szatany :D Przeczytałam i jest zajebiste *.*
OdpowiedzUsuńIzzy.. Ahh ten Izzy.. Może się nawrócił ? :D Oby teraz Brack chciała z nim gadać ! :)
Tekst Baza do Axl'a był zajebisty :D Leżałam na nim i się śmiałam jak idiotka xD Dash, Kirk i Duff. Niezły trójkąt ^^
Czekam na kolejny tak świetny jak ten :3 Pozdrawiam :)
No Michelle, dziękuję bardzo za komentarz, tym bardziej, że taki pozytywny ;D
UsuńMam nadzieję, że następny też wyjdzie mi tak dobry, jak ten. Już nad nim pracuję! ;p
A wgl wiesz co kurde? Chciałam zostawić u Ciebie komentarz pod 25 rozdziałem chuj. Dwa razy zaczynałam i za każdym razem w którymś momencie (raczej na końcu) niechcący coś naciskałam i mnie kuźwa przenosiło -.- wkurwiłam się i nic Ci tam nie zostawiłam. Ale wpadnę i coś naskrobię ;) :3
Hihi nie ma za co :)
UsuńNa pewno będzie świetny, bo ty go napiszesz :D
No i dzięki za starania :**
Ja tam dalej nie uznaję Mary, ale w tutaj mnie rozwaliła... ;D
OdpowiedzUsuń"- Mam apetyt.. ale na Ciebie - szepnęła, lekko gryząc mnie w ucho. Skąd Ona te teksty w ogóle bierze?
- A ja mam apetyt na destrukcję.. najlepiej na samodestrukcję - fuknąłem i odwróciłem głowę w stronę okna" - co za romantyczna wymiana zdań... No po prostu FULL ROMANTIC! Warto było czekać. :)
A co w końcu z Hammetem? Doszłam do wniosku, że on coś urywa... Tylko jeszcze nie wiem co. Ale się dowiem, mam nadzieję. ;)
Wykombinujesz coś między Duffem a Dash? Wierzę w Ciebie.
Izzy jakby wracał na dobrą drogę życia... A Bracket chyba mu wybaczy. Bo przecież nie sprowadzisz na nich TAKIEGO nieszczęścia, prawda? xD
A bratu powiedz, że jak orki przyjdą po Ciebie, bo nie dodajesz czegokolwiek (chociaż jak już wyżej stwierdziłam na ten rozdział warto było czekać. :D) to najpierw odwiedzą jego zacną osobowość. I dodaj, że znajdą go bez najmniejszego problemu, bo Ciebie już zlokalizowały...
Ale dlaczego? Przecież Mary jest przecuuudowną kobietą xd No wiadomo, jak się ludzie kochają, to jest romantycznie ;D
UsuńCo z Hammettem? Jeszcze do końca nie wiem, ale coś na pewno.
Między Duffem a Dash - tak, już od pewnego czasu nad tym pracuję :)
No racze nie.. ale nie wiem tego na pewno ;p
Nie taką zacną, ale ok, przekażę xd
Dzięki za tak długi komentarz ;3
Ja Mary nie uznaję i już! Nie stoją za tym żadne logiczne argumenty, no ale cóż.... ;D Po prostu jej nie uznaję. Tak już mam, jak sobie coś zakoduje to nie ma siły, żebym zmieniła zdanie... xD
UsuńCo to w ogóle jest?! Jak można siostrze zabierać narzędzie pracy... No ja nie rozumiem.
Nie stoją żadne logiczne.. a nielogiczne argumenty? xD Szczerze, też za nią nie przepadam :( xd
UsuńNo ja też nie rozumiem, no bo jak można pozbawiać kogoś rzeczy, na której ktoś pracuje? Tym bardziej, że na efekty tej pracy czeka kilka osób :)
Sama ją wymyśliłaś... ;)A może była na kimś wzorowana??? Nielogicznych też za bardzo nie ma... Tak po prostu jest! xD
UsuńNo właśnie, ja czekam na te efekty.... :)
No, ale musiałam wymyślić, kogoś takiego, kogo nikt nie będzie lubił. Chociaż, może znajdzie się kiedyś taki świrusek, który pokocha ją miłością czytelniczą. :) A tak poważnie, to ona miała tak tylko "zagrać" mały epizodzik, zwykłej kioskarki.. A tak jakoś wyszło, że się zakochała (obsesyjnie zresztą) w Stevenku. Moja wyobraźnia.. taa. xD
UsuńNie, raczej nie była na nikim wzorowana. Chociaż, jakby się tak zastanowić, to mam w rodzinie pewną osobę, tyle, że ona jest duużo starsza od Mary i nigdy nie widziałam jej latającej za jakimkolwiek kolesiem, ale mimo to wiem, że szuka męża i ma wyyysokieee wymagania w stosunku do swoich wybranków. o.O W jakimś tam stopniu podobne do siebie są xd
I bardzo mi z tego powodu miło :)
No właśnie, ona dalej pracuje w tym kiosku? Czy rzuciła pracę, bo ją tak przygotowania do ślubu pochłonęły? A ktoś, kto by ją pokochał by musiał być bardziej pojebany niż ja, więc... może się taki osobnik nie trafić. xD
UsuńCzekaj, a ile Mary ma lat??? Jakoś jej wieku nie kojarzę... :)
I dobrze, że Ci miło! Może się zmotywujesz do napisania rozdziału... ;) Nudzę się...:/
Powiedzmy, że ma urlop xD Hahaha, sugerujesz, że nie ma bardziej pojebanych ludzi, niż Ty? :p
UsuńNie kojarzysz, bo nie wiem, czy gdzieś w opowiadaniu jej wiek się pojawił (możliwe, że ujawniłam go w którymś komentarzu). Jest po 40 xd
Piszę od kiedy dodałam ten rozdział. Wgl ostatnio to moje pisanie ogranicza się do przeczytania tego, co już zdążyłam napisać.. ale myślę, że w tym tygodniu nowy już będzie :)
No nie no, no nie, mój biedny Steeveeneek!:ccc Nie maltretuj go już tak!
OdpowiedzUsuńNo i czekam i czekam aż w końcu coś między Duffem a Dash jakoś bardziej zaiskrzy no! :D
U mnie nowy, znowu :D zapraszam.
Jeszcze trochę go pomęczę, znaczy może nie tyle ja, co nasza kochana Mary xd
UsuńCoś zaiskrzy, nie martw się, bo nastąpi to całkiem niedługo ;] Co prawda skutki tego mogą być różne, no ale coś będzie ;p
Hahahaha, ja tam czekam na jakiś lesbijski wątek. :3
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było, rzeczywiście...
Hahahaha, a ja tam czekam na lesbijski wątek, a co! :D
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było, rzeczywiście... :3
Ale głupio
Usuńgl aen nep'sj
Niby się nie wysyłają, więc piszę inaczej, a tu oba! :/
IRYTACJA
Lesbijski wątek.? Hahaha, Zuzia, zgaduję, że to Ty xd Ale pomyślę nad takim wątkiem ;D
UsuńNo raczej.. :3
Znam ten ból -.-
Znasz mnie tak dobrze. :<
UsuńXDDD
A tak serio, przemyśl to, nie rób mody na sukces! :D
Tak, wiem, że tęskniłaś :3
A nic nie mów, strasznie denerwujące. :c
No widzisz xd :)
UsuńNo przemyślę. Kiedyś nawet myślałam o jakimś gejowskim epizodzie ;D
Teraz ja powiem: znasz mnie tak dobrze :p
No, bardzo ;/
Lesbijski, lepszy będzie. XD
UsuńOBIECUJĘ CI. XD
Haha, to całkiem kochane, ale tak szczerze mówiąc, nietrudno się przywiązać do czegoś takiego, sprawdzać ciągle czy jest odpowiedź... :>
:<
Smutki
Hahaha, w takim razie nad tym pomyślę XD
UsuńTak, to prawda. Tylko czasami (przynajmniej ja tak mam) w człowieku siedzi leń i po przeczytaniu nie chce się odpisywać..
Ba! Jeszcze z dedykacją dla mnie daj, haha. XD
UsuńJa częściej mam tak, że zapominam. XD ale prawda, i to się zdarza. Z Ciebie to w ogóle mały leniuch jest :>
Oczywiście. Jak tylko coś takiego napiszę, to dedykacja będzie ;D xd
UsuńTeż mi się zdarza zapomnieć xd No wiem, wiem..
Liczę na to, nie zapominaj o swojej dziewczynie. :c
UsuńMi nazbyt często, ale u mnie to rodzinne. Przynajmniej od jednej strony. :D
Spoko, ja też, możemy lenić się razem. :3
No nie zapomnę. Jak ja mogłabym to zrobić? <3
UsuńOczywiście, jeśli tylko chcesz :p
No mam nadzieję. :< bo jak nieeeeeeeeeee, to pamiętaj. XD
UsuńMeow, to kochane. :3 Jestem zbyt leniwa, żeby wychodzić z domu, żeby się lenić XDDDD
Ekhem.. Kiedy nowy ? Tata trochę się stęskniłam ! Dash co jest ?! :**
OdpowiedzUsuńCo jest? Eem.. nie wiem, leń? Na pewno -.- Totalnie rozleniwiły mnie te wakacje xd No prawie codziennie próbuję coś napisać, ale kończy się na tym, że przeczytam to co dotychczas napisałam i nie piszę już NIC. Eh, ale jutro (znaczy już dzisiaj) biorę się za siebie i piszę cokolwiek. Znaczy coś, co mam nadzieję, będzie choć trochę dobre! No i przepraszam, że tak długo to trwa.. <3
Usuń