23 lipca 1965 roku w Londynie na świat przyszedł jeden z najlepszych gitarzystów świata - Saul Hudson. Mój idol, bóg... a (szczerze się przyznam) zapomniałam o jego urodzinach. Ta data wypadła mi z głowy, nie wiem, dlaczego. Tak czy inaczej kolega przypomniał mi o tym święcie. Cóż, nie wiem, co napisać, ale mam nadzieję, że Slash będzie dla nas grał jeszcze dłuuugo. I po koncercie w Krakowie, (który przecież za kilka miesięcy!) odwiedzi Polskę jeszcze niejeden raz. O powrocie Gunsów w oryginalnym składzie, chyba nie mam co marzyć, chociaż czytałam już różne rzeczy na ten temat. A teraz spóźnione: Happy fucking birthday SLASH! \m/ ♥
Teraz ta druga data. 3 sierpnia 1963 roku urodził się James Hetfield. Również mój idol i bóg, ale o jego urodzinach nie zapomniałam. Są tego samego dnia, co urodziny i imieniny mojej mamy, czyli dokładnie dzień przed moimi urodzinami. Również spóźnione 100 lat Papa Het! ♥ Obyś grał dla nas jak najdłużej.
Rozdział wstawię ok. 9 sierpnia, gdy przywrócą mi neta (mam nadzieję, że do tego czasu będzie już skończony), bo jednak przepisywanie tego wszystkiego z kompa na telefon, jest męczące. A na komentarze z poprzedniego postaram się odpowiedzieć, jak najszybciej, oczywiście czytam je na bierząco.<3
Btw. Właśnie uświadomiłam sobie, że rok temu też pisałam Wam o urodzinach Slasha (i o filmiku od polskich fanów, na który się nie załapałam, bo za późno się obudziłam) i Jamesa. Chyba szybko to minęło, bo mam wrażenie, jakby to było wczoraj..
Peace,
Dash
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz