ROZDZIAŁ 12
- Co jej ? – zapytałem
- Nic – Izzy odpowiedział obojętnie
- Izzy, nie kłam, mów! – krzyknąłem potrząsając gitarzystą.
Chłopak spojrzał na mnie z szyderczym uśmiechem, wiedziałem, że jest nawalony,
wkurwiało mnie to jego spojrzenie.
- Izzy, do chuja mów! – krzyknąłem, Stradlin zapalił
papierosa i usiadł na kanapie.
- Dobra, widzę, że się z Tobą dzisiaj nie dogadam, jest ktoś
w domu? – zapytałem, ale nawet nie liczyłem na odpowiedź. Poszedłem na górę,
przechodząc obok pokoju dziewczyn usłyszałem płacz, zajrzałem więc zobaczyć co
się stało.
– Brack, co się stało?
- Nieważne
- Brack, przecież widzę, mów co się stało. Dash wybiegła z
domu bez słowa, Stradlin też nie chce nic powiedzieć.. – dziewczyna się nie
odzywała, pomyślałem, że jak z nią posiedzę, to może w końcu mi coś powie.
Usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu, wyszedłem z pokoju, stanąłem na schodach,
to była Dash, cała zapłakana – Dash, co się stało? – nawet nie odpowiedziała,
nie zatrzymała się, wbiegła tylko po schodach na górę, czułem się jak idiota,
stojąc i patrząc jak płacze, czemu jej nie zatrzymałem? Może bym się czegoś
dowiedział.
– Brack, przepraszam!
-Odpierdol się ode mnie ! Wszyscy się ode mnie odpierdolcie
! – Brack trzasnęła drzwiami.
– Brack.. proszę.. – mówiła Dash pukając do drzwi,
wyglądała, jakby nie miała już siły
– Dash… Dash co się
stało? – zapytałem podchodząc do niej.
– Nieważne, Brack otwórz !
–Nie ! –Dash zaczęła
uderzać pięścią w ścianę, zawsze, kiedy się denerwuje robi głupie rzeczy,
często nad sobą nie panuje, bałem się, że coś sobie zrobi, więc ją przytuliłem,
ale mnie odepchnęła. Na górę wszedł Izzy – Powiedz o co chodzi – krzyknąłem do
przyjaciela, ten tylko zaczął coś krzyczeć do Brack
– Co tu się kurwa dzieje?!
– wrzasnąłem . Drzwi od pokoju się otworzyły
– Chcesz wiedzieć, co się stało ?!
– Tak, chcę
– Dobra, więc Ci powiem. Wróciłam do domu i co zobaczyłam?
Izziego liżącego się z Dash! Oczywiście pani idealna chciała mi wszystko
wytłumaczyć, ale kazałam jej wypierdalać, zeszłam na dół, bo pomyślałam, że nie
powinnam się tak zachowywać i co zobaczyłam tym razem?! Znowu ich. I znowu się
całowali – wykrzyczała Brack znów popadając w płacz.
- Izzy, całowałeś się z nią?
- Z nią? Mkhm.. ja.. ja mam imię
- Przepraszam, więc Izzy całowałeś się z Dash? –
powiedziałem rzucając przepraszające spojrzenie w stronę Dash, która skinęła
głową.
- Może, a co? Zabronisz mi? Jak będę chciał będę mógł ją
nawet przelecieć – powiedział drwiącym głosem. To do niego niepodobne.. Boże,
co alkohol robi z człowiekiem..
- Co Ty kurwa powiedziałeś?
- A co nie słyszałeś?
- Słyszałem, ale chcę to usłyszeć jeszcze raz.
- POWIEDZIAŁEM, ŻE MÓGŁBYM JĄ NAWET PRZELECIEĆ GDYBYM
CHCIAŁ.
- Weź uważaj żebym ja Cię zaraz kurwa nie przeleciał! –
popchnąłem go na ścianę, uderzyłem pięścią w twarz, chciał mi oddać, ale był
tak pijany, że nie mógł trafić. Miałem pierdolnąć go jeszcze raz, uniosłem rękę,
ale Brack do nas doskoczyła, stanęła centralnie przed Izzym – Proszę, zostaw go
już.
- Nie, Brack odsuń się, bo jeszcze Ty dostaniesz
- Proszę, Duff zostaw go, proszę. – Popchnąłem ją na bok i
zacząłem znęcać się ( jeśli tak to można nazwać) nad Stradlinem.
– Dash, idź na
dół.
- Nie.
- Idź na dół – powtórzyłem, tym razem się posłuchała
- No to teraz Stradlinku mi powiedz.. całowałeś się z nią
tylko.. czy może się z nią jebałeś? – wrzasnąłem dociskając go do ściany. Nie
odpowiedział . Powtórzyłem pytanie.
- Tylko się z nią całowałeś, czy się jebaliście?!
- A chuj Cię to obchodzi – odpowiedział szukając fajek w
kieszeniach… moich.
- Właśnie kurwa obchodzi. Co z nią robiłeś?! – krzyknąłem -
I zostaw moje kieszenie – powiedziałem, tym razem łagodnie.
- Jak tak bardzo Cię to obchodzi, to może zapytaj Dash.
- Pytam Ciebie skurwielu
- No to masz problem, bo ja Ci nie odpowiem – powiedział, a
raczej wykrzyczał, po czym zaczął się śmiać.
- Co w tym śmiesznego? – ponownie uderzyłem go w twarz, tym
razem nie pozostał mi dłużny i mi przyjebał. My się napierdalaliśmy, a Brack
znowu zaczęła ryczeć i poszła na dół krzycząc, że nas wszystkich nienawidzi, że
ma nas dość.. a później coś, żebym zostawił rytmicznego.. pff chyba ją
pojebało. Podczas naszej bójki rozpierdoliliśmy kilka rzeczy.. zrobiliśmy małą
dziurę w ścianie, sam do końca nie wiem jak, wiem za to, że polała się krew.
Dziewczyny słysząc nasze krzyki przyszły nas rozdzielić.. przynajmniej
próbowały.
- No skończcie już, bo się pozabijacie – powiedziała Dash
odciągając mnie od Izziego.
- Wyjątkowo się z nią zgadzam – wtrąciła Brack sprawdzając
obrażenia Stradlina.
- Chodźcie na dół – rzuciła Dash ciągnąc mnie za sobą.
- Czekaj, zwolnij trochę, łeb mnie napierdala, ten chuj mi
chyba głowę rozbił – powiedziałem szukając miejsca, z którego mogłaby lecieć
krew.
- A Ty mi chyba nos złamałeś idioto pierdolony!
- Ciesz się, że tylko
nos. Boli Cię?
- Jak cholera.
- Kurde, sorry.. chciałem mocniej – powiedziałem próbując
się śmiać, ale za bardzo wszystko mnie bolało.
- A w pierdol jeszcze raz chcesz? – warknął rytmiczny.
- A Ty chcesz?
- No już, przestańcie zachowywać się jak dzieci. –
powiedziała Bracket
- I kto tu zachowuje się jak dziecko? Z naszej czwórki, to
chyba najbardziej Ty – odpowiedziałem siadając na fotelu. Brack rzuciła we mnie
poduszką.. Ona nigdy mnie nie lubiła. Hehe zabawne… ciekawe dlaczego?
- Przestańcie. Idę po apteczkę, a Ty Brack przynieś jakiś lód, czy coś
innego.. ważne, żeby było zimne.
- Jak będę chciała to pójdę, nie rozkazuj mi – dziewczyna
spojrzała na gitarzystę, On spojrzał na nią błagalnie
- Dobra idę – dodała. Wróciła z jakąś mrożonką i kompresami
z lodem, Dash przyniosła apteczkę.. no kurwa, jak w jakimś jebanym szpitalu.
- Duff… właściwie, to co Cię boli? – zapytała zatroskana
Dash
- Pewnie mózg – powiedział ironicznie Izzy
- Ja przynajmniej mam mózg – wrzasnąłem. – Ałł.. ale za co ? –
Dash walnęła mnie po głowie
- Za mózg – odpowiedziała uśmiechając się.
- Aa boli – wrzasnął Izzy
- Hahaha zachowujesz się jak baba
- A Ty się bijesz jak baba
- To czemu prawdopodobnie masz złamany nos debilu?!
- Oj dajcie już spokój