ROZDZIAŁ 20
- Dash! Dash, gdzie Ty do cholery jasnej jesteś? – Axl
zerwał się z kanapy z krzykiem
- Boże, człowieku ciszej – powiedziałem nalewając sobie soku
– łeb mnie napierdala
- Oj przepraszam, ale.. widziałeś ją może? – chłopak
wrzasnął mi to centralnie przy uchu
- Kurwa, ja Cię Rudy zabiję! Widziałem ją..
- Super! Kiedy?
- Wczoraj.. jak z nią piłem
- Jezu, Slash – chłopak złapał się za głowę – po co mi ta
informacja?
- No pytałeś, to Ci odpowiedziałem.
- Ale nie obchodzi mnie, gdzie była wczoraj. Obchodzi mnie,
gdzie jest teraz!
- A to jej nie widziałem, nie ma jej gdzieś na górze? Może
trzeźwieje u siebie w pokoju
- No właśnie jej tam nie ma. Gdzie ją wczoraj ostatni raz
widziałeś?
- Axl, nie pamiętam
- To sobie kurwa przypomnij, jeszcze nam tego brakowało, żeby
się Dash zgubiła – wokalista złapał moje
ramiona i mną potrząsnął
- O Axl nie, proszę nie potrząsaj mną tak, bo się porzygam
- Przestanę, jak ją znajdziesz
- Ale ja nie wiem gdzie Ona jest, może się wróciła do baru,
nie wiem kurde Axl nie trzęś tak mną
naprawdę.. się porzygam
- No ale przypomnij sobie.. gdzie Ty ją wczoraj widziałeś?
- No chyba w domu, chyba nawet na kanapie..
- Chyba?
- No Axl nie wiem, Duff’a zapytaj, On jej pilnuje i za nią
łazi..
- A to Duff był wczoraj z Wami?
- Nie, ale pewnie wie, gdzie Ona jest
- Dobra, aa gdzie jest Duff?
- Axl – rzuciłem złowieszcze spojrzenie przyjacielowi – a
gdzie jest Izzy?
- Nie wiem
- No widzisz, a ja nie wiem, gdzie jest Duff – ktoś otworzył
drzwi
- I już nie musisz.- wokalista puścił mnie, przez co wylądowałem
na kanapie - Duff, gdzie jest.. ooo tu jest
- Ale.. co ?
- Nie co, tylko kto. Dash tu jest. Gdzie Ty łazisz, jak
potrzebna jesteś ?!
- Właśnie, gdzieś Ty była, jak Cię nie było?!
- No w Rainbow. Slash, nie pamiętasz? Piliśmy tam wczoraj
- Slash mówił, że wróciliście do domu
- Może Slash wrócił, ja tam spałam..
- Ale go spytałem, gdzie Cię ostatni raz widział, to
powiedział, że w domu.. na kanapie
- No ja tam nie wiem, kogo On widział na tej kanapie, ale na
pewno to nie byłam ja. Ja spałam w barze – Axl spojrzał na mnie wzrokiem
szaleńca, uśmiechnąłem się mówiąc – Powiedziałem przecież „chyba”..
- A do czego jestem potrzebna?
- Właśnie – powiedziałem
- Bo rodzice Brack dzwonili, pytali o nią, to powiedziałem
co się stało.. no i ojciec Brack zaczął krzyczeć, nie lubię jak ktoś na mnie
krzyczy więc powiedziałem, że im to wszystko wytłumaczysz i się rozłączyłem.. –
chłopak zrobił „słodki” uśmieszek i schował się za basistę
- Rodzice Brack dzwonili.. i o to tyle zachodu?! Axl,
mówiłem Ci już kiedyś, że Cię zabiję?
- Tak, przecież to ważne – chłopak wzruszył ramionami – Emm
mówiłeś.. dzisiaj
- Czemu im powiedziałeś, że ja im to wytłumaczę?
- No a niby kto miałby im to wytłumaczyć, jak nie Ty?
- No, może Ty – Dash poszła na górę
- Duff, a Ty gdzie byłeś?
- Teraz? Czy w nocy?
- I teraz i w nocy
- I teraz i w nocy, to byłem w Rainbow
- Ale przecież Ty z nami nie piłeś
- No nie, bo poszedłem tam jak wróciłeś do domu
- Tak? A po cholerę?
- Jezu, Ty nic nie pamiętasz – basista rzucił się na kanapę
i wtulił w poduszkę
- No to może mi przypomnisz, bo rzeczywiście nic nie
pamiętam
- Wróciłeś do domu.. sam, więc zapytałem gdzie zgubiłeś Dash,
odpowiedziałeś, że w Rainbow, widząc Cię wywnioskowałem, że jest Ona w podobnym
stanie i poszedłem sprawdzić co z nią. I wiesz co? Nie myliłem się, była w
podobnym do Twojego stanie, tyle, że z nią dało się pogadać, z Tobą jedynie
porozumiewać na migi..
- Zaraz, skoro po nią poszedłeś, to czemu wróciliście
dopiero teraz, a nie w nocy? Czy wydarzyło się coś, czym chciałbyś się
podzielić ze starym kumplem? – McKagan spojrzał na mnie mówiąc -.. w sumie..
tak, chciałbym Ci o czymś powiedzieć, ale nie wiem, czy Twoje serce to wytrzyma
- Coś Ty, aż tak..?! – basista pokiwał głową - Opowiadaj!
- No więc.. kiedy już byłem w barze, siedziała jakiemuś
kolesiowi na kolanach i się z nim lizała, kiedy podszedłem bliżej, okazało się,
że tym kolesiem jest Stradlin. Zapytała, czy chcę do nich dołączyć, wstała,
podeszła do mnie ii.. – basista zamilkł
- iii? No gadaj! Co było dalej? – chłopak widząc moją
reakcję zaczął się śmiać - Co?
- Ha.. ale oczy Ci się świecą. Nic nie było dalej. Nic takiego się nawet nie wydarzyło
- Nie? – zapytałem zawiedziony
- No a czego Ty się spodziewałeś?
- No nie wiem.. może, że.. że Wasza trójka..
- Zboczeniec
- Oj tam. Po prostu to co powiedziałeś, wydawało się takie realistyczne,
że.. a nieważne. To czemu wróciliście dopiero dzisiaj?
- No bo powiedziała, że nie chce wracać do domu.. właśnie,
co Ty jej zrobiłeś?
- Ja? Nic, czemu miałbym jej coś zrobić?
- Bo nie chciała wracać i nie chciała powiedzieć czemu
- Kurde, Duff przysięgam.. nie pamiętam, żebym coś jej
zrobił, jedyne co pamiętam, to tylko to, że piliśmy.. i, że w barze była bójka
- A widzisz, nie pamiętasz! Czyli pewny nie jesteś. Ej, ale
Ty się nie biłeś, nie ?
- No nie jestem, ale może ją spytaj czy coś się stało. Nie,
nie ja.. właściciel bił się z pijanym policjantem..
- Jaja se robisz? Z pijanym policjantem?
- No, siedzimy sobie w barze, jest cicho, spokojnie i w
pewnej chwili wbiega jakiś pijany policjant z pistoletem w łapie i grozi, że
jak ktoś mu nie postawi kolejki to się zastrzeli.. idiota, nie?
- No.. ale nie wierzę Ci.. Dash nic na ten temat nie mówiła
- No co Ci miała mówić, zresztą sam powiedziałeś, że była
nawalona
- Kto był nawalony?
- Ty byłaś. A właśnie Dash, prawda, że wczoraj do baru wpadł
najebany policjant? Bo Duff mi nie wierzy
- No tak, powiedział, że się zastrzeli jak ktoś mu kolejki
nie postawi. Wariat – dziewczyna usiadła na podłodze obok łóżka
- A widzisz! Prawdę mówiłem! Ja nigdy nie kłamię. A wiesz co
Duff powiedział?
- No co?
- Że wczoraj lizałaś się ze Stradlinem i spytałaś go, czy chce do
Was dołączyć.. – dziewczyna podejrzliwie spojrzała na McKagana - Naprawdę?
- Saul, idioto przecież powiedziałem, że żartuję. Ale wiesz
jaki On był ciekawy, co się później wydarzyło?
Podniecił się zboczeniec – dziewczyna zakryła twarz dłońmi i zaczęła się
śmiać
- Oj, Hudsonku, podnieciłeś się? – Dash pogłaskała mnie po
głowie - Chciałbyś posłuchać jeszcze kilka podobnych historyjek?
- Wiesz co, wolałbym w nich uczestniczyć – spojrzałem na nią
pożądliwym wzrokiem i razem z Duffem zaczęliśmy ją łaskotać
- O, grupowe molestowanie! Mogę się dołączyć? – Rose
wskoczył do nas na kanapę
- Rose! Złaź ze mnie
- Dobra, ale Ty wejdź na mnie – chłopak złapał Dash za
biodra i przyciągnął do siebie
- O matko, orgia. Przyłączymy się, dobrze?
- O nie.. jeszcze Wy?! To niesprawiedliwe! Was jest pięciu
- A Ty jedna, ja w tym nic niesprawiedliwego nie widzę.
Fajnie jest – wrzasnął Izzy z trudem wciskając się pomiędzy mnie a Duffa.