ROZDZIAŁ 34
- Jak było na koncercie?
- Co? Jakim.. ah koncert! Świetnie.. – powiedziałam
zamyślona
- Ta.. nie wiedziałem, że Metallica gra koncert, poszedłbym
- Nie wiedziałeś? Przecież wszędzie o tym trąbili
- Jakoś nie słyszałem
W aucie zapanowała
niezręczna cisza, w dodatku staliśmy w korku, bo był jakiś wypadek. Mimo, że
bolała mnie głowa ta cisza mnie dobijała.. no i ten korek. Myślałam, że zaraz
nie wytrzymam i zacznę krzyczeć. Na szczęście Saul włączył radio. Leciała jakaś
smętna piosenka, która najwyraźniej spodobała się gitarzyście, bo zaczął sobie
nucić pod nosem i wybijać rytm o kierownicę czasem używając klaksonu
- Co to ma być?! Koniec już? – Slash zrobił smutną minę – A
to taka fajna piosenka
- Fajna? Slash, prawie zasnęłam – oznajmiłam - A za nim prawie
zasnęłam, PRAWIE (!) wpadałam w depresję!
- Przesadzasz
- Wcale nie
- Oj przesadzasz
- Nie – zaprzeczyłam i obróciłam głowę w stronę okna. Korek
wydawał się być nieskończony, przed nami stało z trzydzieści samochodów, a
przecież my tylko chcieliśmy kupić coś do picia, że też Hudson musiał wybrać
sklep na drugim końcu miasta!
- Dash, co się stało?
- Nic, czemu coś miałoby się stać?
- Jesteś jakaś taka zamyślona, nieobecna.. Kurwa! Człowieku,
przestań przyciskać ten klakson! Zaraz wszyscy ogłuchniemy! – Saul wychylił
głowę przez okno i zaklął do kierowcy jadącego (w tej sytuacji, to chyba
powinnam powiedzieć stojącego) za nami. Mężczyzna krzyknął coś ale posłusznie
zostawił narzędzie tortur w spokoju. Bez słowa wpatrywałam się w gitarzystę.
Slash wzrokiem próbował zmusić mnie do wyżalenia się, w radiu puścili utwór
Metalliki
- Dash, powiedz mi co się stało – powiedział spokojnie
- James.. – zawahałam się, nie wiedząc, czy moje zachowanie,
to całe zamyślenie, smutek jest adekwatne do tej sytuacji - James wczoraj
zapytał, czy chcę z nim być, no i to było przed koncertem.. a po koncercie mnie
pocałował
- I..? Zgodziłaś się?
- Nie. Nie wiem, co mam robić
- Może za bardzo się tym przejmujesz? Ale wiesz co, spróbuję
Ci pomóc, coś doradzić, podpowiedzieć..
- Świetnie.. Saul doradca – zaśmiałam się
- Czujesz coś do niego?
- Czuję coś do każdego z Was
- A wiesz, że ja też? Wiesz, możesz spróbować, ale ja raczej
jestem przeciwko
- Dlaczego?
- No bo Hetfield będzie Cię miał na wyłączność, a wtedy ja
już nie będę mógł Cię przytulać i całować kiedy będę chciał – chłopak zrobił
minkę dzieciaka, który zaraz miałby się rozpłakać i spojrzał na mnie słodko trzepocząc
rzęsami
- Głuptasie, będziesz mógł mnie przytulać, kiedy tylko
będziesz chciał
- Ale i tak jestem przeciwko
- Całować też będziesz mógł, ale to już raczej nie w
obecności Jamesa
- Dalej jestem przeciwny
- Czemu?
- Bo znam kogoś, kto kocha Cię bardziej i na pewno dłużej od
Hetfielda – spojrzałam na Saula, na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech
spowodowany chyba tym, że korek w końcu się ruszył, a w radiu pojawiła się
wiadomość o przyszłym koncercie Guns n’ Roses. Pomimo mojej rosnącej
ciekawości, nie zapytałam o kogo chodzi, nie byłam nawet pewna, czy Saul sobie
przypadkiem nie żartuje.
- Slash, mogliśmy jechać do sklepu gdzieś bliżej
- Fakt, stoimy w miejscu już.. – chłopak zaczął liczyć na
palcach - z dwie godziny, albo i dłużej
- Jak tak dalej pójdzie, to do domu wrócimy chyba jutro.
Swoją drogą, to niezły musiał być ten wypadek, skoro nadal jest korek
- Pewnie szukają części ciał tych ludzi, wiesz, czasami ręce
leżą w całkiem innym miejscu niż nogi, mózg daleko od głowy, a flaki.. o
flakach to nawet mówić nie będę – gitarzysta zapalił papierosa i zaczął bardzo
intensywnie tłumaczyć, jak to jest z tymi ciałami. Tak się przy tym starał, że
z ust wypadł mu ten papieros.. ostatni papieros, o czym oczywiście Saul nie
wiedział. Wyrzucił go z auta, wsadził
dłoń do kieszeni swojej kurtki, nie znalazł jednak tego, czego szukał –
Kurwa, pusto. Dash, masz fajki?
- Przecież wiesz, że nie
- Ale może jednak, co? Sprawdzę – zaczął obmacywać moje
kieszenie
- Slash, przecież ja nie palę
- Ale czasami nosisz nam fajki – uśmiechnął się dalej
grzebiąc w moich kieszeniach
- Ale dzisiaj nie mam
- Ale skąd wiesz? Ja poszukam
- Slash! Weź te łapy z moich kieszeni!
- Dobrze już, dobrze. Ale jesteś pewna..?
- Tak, jestem pewna
Korek się ruszył. W
końcu. Policja przepuszczała kolejne samochody, aż nadeszła nasza pora,
mundurowy machnął ręką na znak, że możemy jechać, drugi jednak kazał nam się
zatrzymać
- Kurwa, co znowu? – szepnęłam
- Nie wiem, ale jak mamy tu stać kolejne trzy godziny, to ja
pierdolę. Idę piechotą – gitarzysta widząc idącego w naszą stronę policjanta
pospiesznie zapiął pas, żeby nie było, że jeździ bez zapiętych pasów. Nie
chciał dostać mandatu. Mieliśmy już wystarczająco dużo problemów.
- Dzień dobry
- Raczej dobry wieczór – powiedziałam zirytowana
- Ah tak. Dobry wieczór. Nie jestem pewien, ale ja chyba..
pana skądś znam – mężczyzna zmarszczył brwi i dokładnie przyglądał się Saulowi
- Nie byłem karany! – tłumaczył się Hudson - Znaczy.. byłem,
ale to drobne przewinienia.. – dodał cicho
- Zaraz, zaraz.. Ty jesteś Slash..! Czy Kirk? Zawsze mi się
mylicie..
- Slash
- Od razu wiedziałem! – policjant oparł łokcie o okno
naszego auta wpatrując się w Saula jak w obrazek i zawołał kolegę – Larry,
Larry chodź tu szybko. Nie uwierzysz!
- Co jest? O rzesz w mordę! Kirk Hammett!
- Slash jestem..
- A.. no wiedziałem od razu
- Uhm
- Przepraszam bardzo, ale spieszymy się trochę. Możemy już
jechać? – wtrąciłam
- Zaraz kurde. Spieszy Ci się gdzieś? – wrzasnął jeden z
policjantów
- Tak. Właśnie powiedziałam, że nam się spieszy – mężczyzna
tylko machnął ręką i dalej wpatrując się w gitarzystę zapytał, czy mógłby
dostać od niego autograf
- Niestety, ale nakrzyczał Pan na moją przyjaciółkę. Był Pan
dla niej niemiły, więc ja nie muszę być miły dla Pana
- Ale ja ją zaraz przeproszę. Przepraszam panienkę, naprawdę
nie chciałem być niemiły..
- A daj spokój – powiedziałam cicho i zakryłam oczy dłonią
- Widzi Pan. Chyba nie wybaczyła. Przykro mi, ale Dash jest
nieszczęśliwa, więc ja Pana też nie uszczęśliwię, nie zasługuje Pan na to..
Możemy już jechać? – Hudson położył ręce na kierownicy
- Nie! Zaraz, ja.. ja.. Emm jak Ona ma na imię? – policjant
dyskretnie zapytał kolegę
- Dash..
- Dash – powtórzył cicho – A więc Dash.. mogę mówić do
Ciebie po imieniu? Naprawdę przepraszam, nie chciałem na Ciebie nakrzyczeć. Po
prostu jestem wielkim fanem Kirka..
- Slasha.. – szturchnął go łokciem kolega
- Slasha. Jestem wielkim fanem Slasha. Jestem podekscytowany
i szczęśliwy, przepraszam, naprawdę – powiedział skruszony mężczyzna
- I co Dash, wybaczysz? – Saul uśmiechnął się patrząc na
mnie. Milczałam przez chwilę
- A jak wybaczę to będziemy mogli w końcu stąd odjechać?
- Będziemy mogli? – Slash odwrócił głowę w stronę
policjantów
- Jasne! Dać Ci kartkę?
- Mogę Ci się na czole podpisać jak chcesz
- Nie, to ja pójdę po kartkę
- I długopis! – krzyknął gitarzysta. Mężczyzna wrócił z
notesem i długopisem
- Proszę.- podał notes i długopis – Przypominam, iż mam na
imię Larry. Pączek, chcesz autograf, co nie?
- Pączek? – szepnął Slash. Zaśmiałam się cicho
- Phh, pytanie. Pewnie, że chcę
- Dobra, już.. dla Larry’ego i Pączka. To my już będziemy
jechać
- Zaraz, ale jeszcze autografy dla mojej żony, mamy.. i
babci – Larry oddał gitarzyście długopis – i dla brata Pączka
- Właśnie, właśnie! Dla mojego brata – Saul westchnął i
niechętnie zabrał się do podpisywania kartek. Pączek opierając się o okno,
zajrzał do samochodu. Slash dał mu notes i długopis
- Mogę..?
- Ale.. co?
- Dotknąć.. – gliniarz przymierzył rękę, by dotknąć loków
Hudsona, ten odchylił głowę i spojrzał na mężczyznę, jak na wariata – Proszę –
powiedział błagalnie
- Dobra, ale szybko. Dwie sekundy i zabierasz tą łapę z
mojej głowy! – policjant pokiwał głową i zaczął tarmosić włosy mojego
przyjaciela
- Dwie sekundy już minęły!
- Ale.. daj jeszcze, Ty masz je na co dzień!
- Kup sobie perukę!
- Ale to nie to samo
- W dupie to mam! Zostaw moje włosy wariacie! Co za
popieprzony człowiek! – oburzył się Slash
- No już, zostaw Slasha. Zostaw go! – Larry odciągnął kolegę
od samochodu i kazał nam jechać
- Kurwa, jaki psychol – patrzyłam na wkurzonego a zarazem
rozbawionego Slasha, nadal nie mogąc uwierzyć w zachowanie tego policjanta –
Jeszcze trochę i wyrwałby mi wszystkie loki!
- Rzeczywiście popieprzony. Czekaj, Boże, co On Ci zrobił z
tymi włosami.. – próbowałam jakoś uporządkować roztrzepane włosy przyjaciela
- Aż tak źle? – zawył Slash
- Nie, jest prawie dobrze, tylko.. o, ten lok na prawo, ten
na lewo.. no i jest świetnie! Znów jesteś piękny – uśmiechnęłam się
- Dzięki Dash. A może.. – gitarzysta zjechał na pobocze -
nie będziemy jechać do tego sklepu, co? Może.. zostaniemy tutaj i .. – chłopak
spojrzał na mnie uśmiechając się niepewnie
- Może co?
- No wiesz.. – Hudson zbliżył się do mnie chcąc mnie
pocałować
- Nic z tego Saul. Nie po to stałam w tym korku całe jebane
trzy godziny, żeby teraz się pieprzyć i to w samochodzie! Mieliśmy zrobić
zakupy..
- Chrzanić zakupy. Dash, nikt nas nie zobaczy, ciemnio jest,
prawie nie jeżdżą tu samochody - zachęcał – no proszę
- Saul, ale o co Ty mnie prosisz? Zwariowałeś?
- Nie, dlaczego? – uśmiechnęłam się tylko, nawet nie
wiedziałam co mu odpowiedzieć – Skoro masz być z Jamesem, taka okazja może się
już nigdy więcej nie powtórzyć.. – chłopak ponownie zbliżył się do moich ust,
zatopił dłoń w moich włosach i lekko musnął moje wargi
- Slash..
- Co? – zapytał, po czym mnie pocałował. Odepchnęła go, sama
nawet nie wiem dlaczego, tak jakoś odruchowo
- Nie Slash, jedziemy do sklepu.. też sobie miejsce wybrałeś
– śmiejąc się spojrzałam przez okno
- A później?
- Co później? – chłopak szczerząc się spojrzał na mnie,
dobrze wiedziałam o co mu chodzi - Pomyślę.. jedźmy już.
_____________________________
_____________________________
Dziękuję za wszystkie komentarze, które się ostatnio pojawiły.. chociaż przyznam, że jakoś ich mało.. nieważne. Cieszę się, że chociaż tyle ;D
Dash.
Racja, pod ostatnimi rozdziałami jakoś mało tych komentarzy.... wchodząc na inne blogi widzę, że na niektórych pod każdą notką jest ich mnóstwo, dlatego dziwi mnie, że tu jest ich tak mało. No cóż masz komentarz ode mnie XD P.S. Fajny rozdział ! :)
OdpowiedzUsuńCześć! Rozdział bardzo fajny i czekam na następny :D chciałabym się chamsko zareklamować http://zycie-bez-zasad.blog.pl/ :D dopiero zaczynam, ale mam nadzieję, że ktoś to przeczyta
OdpowiedzUsuńRozdział fajny ;) Kiedy następny ? ;D
OdpowiedzUsuń