ROZDZIAŁ 7
Jechaliśmy na dwa samochody – moim i Slash’a – ze mną jechali
Bracket i Axl a z Hudsonem reszta zespołu.
- Ja nie wiem, po co ci ludzie biorą śluby, przecież i tak
prędzej czy później się rozchodzą..
-Oj tylko tak mówisz- powiedziała Brack
-Dash, ja myślę tak samo, coś nas łączy – powiedział Axl
zalotnie się uśmiechając
-Oh, tak na pewno coś nas łączy Rudzielcu – uśmiechnęłam się
-Skarbie, wyczuwam nutkę sarkazmu – powiedział Rose
-Ależ skąd
Po jakichś 43 minutach byliśmy pod kościołem, Brack była
podekscytowana, ja i Axl znudzeni i raczej niechętni do oglądania całej
ceremonii.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*W tym samych czasie*
Jechaliśmy moim wypasionym autkiem, kiedy na środek drogi
wyszły krowy, dosłownie, prawdziwe krówki, nie żebym coś do nich miał, ale
nienajlepszą porę na przechadzkę sobie wybrały. Nacisnąłem klakson raz, drugi,
trzeci nawet, kilka krów odeszło, ale jedna, jakaś chamska stojąc bokiem do
mojego samochodu, mając głowę odwróconą w naszą stronę wgapiała się w nas i
bezczelnie przeżuwała trawę. No i jak tu się nie wkurwić?
-Idę pogadać – powiedział Izzy
-No coś Ty.. z krową? – zapytałem
-Tak, z krową idę porozmawiać – wyszedł z samochodu
-Ej ,On jest jakiś walnięty – powiedziałem spoglądając na
Stradlina pochylającego się nad krową i szepcącego jej coś do ucha -No wariat
jakiś.
-Masz rację, Ty a może On jej swój numer podaje, może myśli,
że krowa pójdzie z nim na randkę – powiedział Steven, który przez śmiech ledwo
łapał powietrze
-A wy z czego się śmiejecie idioci? – zapytał rytmiczny
wsiadając do auta
-Z Ciebie, co umawiałeś się z nią na randkę, czy może już
planowaliście ślub? – Adler prawie się zapowietrzył
-Bardzo śmieszne, naprawdę śmieszny żart. Ważne, że sobie
poszła – powiedział naburmuszony Izzy.
-Duff, a Ty co się nic nie odzywasz? – zapytał perkusista. McKagan
milczał
-Ej, Duff żyjesz? Co jest? – zapytał rytmiczny
-Nic – odparł basista
Genialne.:)
OdpowiedzUsuń