- I co z rodzicami Bracket? – zapytałem siadając na schodach obok Dash
- Nie wiem. Co ja mam im powiedzieć? Przecież ja nawet nie wiem co się dokładnie stało, nie wiem pod czyj samochód wpadła, czy ktoś zrobił to specjalnie, czy był to tylko zwykły wypadek..
- Powiedz im, to co wiesz. Jedziesz do nich, czy Oni przyjeżdżają do nas?
- Ja do nich
- Kiedy?
- Dziś wieczorem
- Ale przecież to 5 godzin drogi. Chcesz jechać w nocy?
- A mam inne wyjście?
- Możesz pojechać jutro.. rano
- No właśnie nie mogę.
- Dlaczego?
- Zapomniałeś? – dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem
- O czym? – zamilkłem wpatrując się w nią – A no tak! Środa jutro przecież.
- No właśnie.. mój pogrzeb – Dash spojrzała przed siebie uśmiechając się, ale na pewno nie był to uśmiech spowodowany szczęściem
- Dash, ja pojadę z Tobą
- Nie musisz
- Ale chcę. Ktoś powinien z Tobą pojechać
- Nie żebym podsłuchiwał, czy coś – Axl wynurzył się zza drzwi – ale ten jebany pudel ma rację. Lepiej, żebyś sama nie jechała
- Widzisz, nawet Rose mówi, że to dobry pomysł. Jebany pudel? Ejj!
- Jak nie chcesz jechać z Duffem, to ja jestem chętny – Rose wyszczerzył zęby
- Wiesz, nie obraź się ale wolałabym jednak jechać z McKaganem
- Widzisz! Ona woli jechać z jebanym pudlem rudzielcu! – wrzasnąłem uśmiechając się
- Ale jeśli chcesz, możesz z nami jechać.. ojciec Brack na pewno się ucieszy
- Znowu będzie na mnie krzyczał.. eee nie jadę. Wiem, że robię Wam tym wielką przykrość, ale sami rozumiecie..
- Tak..
- Oczywiście. Dash, my będziemy się już chyba zbierać, co?
- No raczej – pozbieraliśmy wszystkie potrzebne rzeczy (i te niepotrzebne też) i wyjechaliśmy. Chłopacy śmieli się, że spierdalamy z kraju. Dziwne..Axl gdzieś się zgubił. Pewnie poszedł się nachlać, albo na dziwki. Trudno, najwyżej się z nim nie pożegnamy, tęsknić i tak nie będziemy.. przynajmniej ja.
Po jakiejś godzinie stwierdziłem, że nie jest najlepiej – Nie dobrze. Paliwo nam się kończy.
- Co? Przecież niedawno tankowałam
- Ale..
- Ale co?
- Izzy i Steven wybrali się ostatnio na przejażdżkę
- Izzy i Steven.. na przejażdżkę..
- Tak
- Nie mogli pojechać samochodem Hudsona? Ej, zaraz.. a czemu ja dopiero teraz się o tym dowiaduję?
- Bo to było w nocy.. wtedy kiedy piłaś ze Slash’em.
- I Ty o tym wiedziałeś, tak?
- Tak
- I nic nie zrobiłeś? Nic im nie powiedziałeś?
- Powiedziałem, ale mnie nie słuchali.
- I tak to zostawiłeś?
- Nie – Dash spojrzała na mnie unosząc brew - Pojechałem z nimi.. wiesz, żeby pilnować Ci auta
- Pilnować auta..
- Tam jest stacja - uśmiechnąłem się
- Świetnie.. a masz kasę?
-A Ty masz?
-Nie wiem, chyba nie
-No musisz coś mieć
-A to Ty nie masz?!
-Nie no coś tam znajdę, ale nie wiem czy starczy.. chuj tam, najwyżej powiemy, że spłacamy w ratach.
-Czyli nie zapłacimy w ogóle..
-Nie,czyli..ee no tak-zatrzymaliśmy się na stacji i wysiedliśmy z auta. Korzystając z okazji zacząłem opowiadać o moim ostatnim wypadzie po paliwo.
-Przy każdej stacji paliw jest sklep.
-Noo.. nie, nie przy każdej. Kiedyś byłem na stacji paliw, na której nie było sklepu.. ani paliwa. Nawet baru nie było, żeby się nachlać! Rozumiesz?
-Tak, tylko nie rozumiem, po cholerę pojechałeś na tą stację paliw, jak tam paliwa nie było
-Bo musiałem zatankować.
-Jak? Duff , czasami jesteś głupszy niż mi się wydaje – powiedziała śmiejąc się
-Oj tam. Ale wiesz co? Kiosk był.
-O niech zgadnę.. nie było gazet..?
-Niiee.. no były, takie specjalne.. dla Duffa.-Dziewczyna spojrzała podejrzliwie –Oj, no dla dorosłych.
-Zgaduję, że Duff sobie jakąś gazetkę kupił.
-Otóż, nie.Duff nie kupił ani jednej.
-Łoo.. no Duff, zaskoczyłeś mnie.
-Kasy nie miałem.
-Na stację bez kasy pojechałeś? To jak Ty chciałeś zatankować?! Naprawdę.. czasami mnie zaskakujesz..
-No widzisz.. dzisiaj już drugi raz i to w tak krótkim czasie. – powiedziałem uśmiechając się do niej
-To chyba jakiś rekord – dziewczyna spojrzała na mnie z uśmiechem
-Kurwa, ktoś tu obsługuje, czy mamy iść bez płacenia? – zapytałem
-Bo ja wiem, nikogo tu nie widać, tędy chyba nawet samochody nie jeżdżą..
-Racja.Co to ma być?!Oprócz nas przejechała tylko jakaś ciężarówka Bóg wie z czym i jakieś rozwalające się coś!
-Tak.. wiesz co, to jest podejrzane – dziewczyna oparła się o samochód – I zimno się robi
-Chcesz moją bluzę? – Dash kiwnęła głową i uśmiechnęła się. Podałem jej bluzę
-Dziękuję – powiedziała cicho, obdarowując mnie całusem w policzek. Założyła bluzę i ponownie oparła się o samochód.
-Proszę. Kiedyś się odwdzięczysz..
-A całus w policzek nie wystarczy?
-No wiesz.. – podszedłem bliżej - przydałby się jeszcze jeden
-Na jeszcze jeden to musisz zasłużyć
-Jak?
-No nie wiem.. mógłbyś na przykład krzyknąć, że chcesz jeszcze jednego całusa..
-Serio? Mam krzyknąć? – dziewczyna wzruszyła ramionami – Dobra. Dash, pocałuj mnie jeszcze raz! Chcę jeszcze jednego buziaka!
-Dobra, ale nie tak głośno. Już przestań
-A pocałujesz? – ponowie krzyknąłem
-A się zamkniesz?
-A pocałujesz? – nie przestawałem krzyczeć
-Duff – Dash podeszła do mnie uśmiechając się
-A pocałujesz? - krzyknąłem
-Duff..
-A dasz mi w końcu tego buziaka?
-Może..
-To dasz,czy ni..–dziewczyna zakryła mi usta dłonią tak, że nie dokończyłem pytania i ponownie obdarowała mnie całusem, tym razem zaszczytu dostąpił prawy policzek – Jeszcze jeden
-Duff.!
-No co, ten był z zaskoczenia. No prooszę – spojrzałem na nią błagalnie
-No chodź tu – podszedłem do przyjaciółki i kiedy znowu miała mnie pocałować, odwróciłem głowę w bok i lekko musnąłem jej usta swoimi
-Duff.. to miał być policzek
-Wiem, przepraszam – uśmiechnąłem się nieśmiało, mam nawet wrażenie, że się zarumieniłem – wybaczysz?
-Pomyślę..
-Dobra, to ty myśl, a ja pójdę poszukać.. kogoś.. no kogokolwiek
-Co, chcesz mnie tu samą zostawić?
-Muszę..
-Ale ja się boję, gdyby to był dzień.. no a tak, nie dość, że późno to jeszcze cholera
ciemno! Wiesz, w normalnej sytuacji to bym się nie bała, ale po tym wszystkim, co się
ostatnio wydarzyło – w jej słowach usłyszałem wyraźne zdenerwowanie. Przytuliłem ją i
powiedziałem, żeby wsiadła do samochodu
-Jak nie wrócę za 15 minut, to po prostu stąd odjedź
-Zwariowałeś? Nie zostawiłabym, Cię tu!
-Dobra, obiecuję, że wrócę. Ale jeśli nie..
-Duff, idę Tobą
-Nie, siedź tu lepiej. Zaraz wrócę. – odszedłem, zostawiając dziewczynę samą.
Błąkam się po tej pierdolonej stacji oraz parkingu, który jest obok. Kurwa, że też te jebane
drzewa muszą tu rosnąć! Moja wyobraźnia zaczęła płatać mi figle.. to przez to, że przez pół
drogi opowiadaliśmy sobie straszne historie.. nie żebym się bał, czy coś.. bo się nie boję
znaczy, boję o Brack, siedzi sama w samochodzie. Jak nie znajdę tu żywego człowieka, to
się chyba wkurwię. No ile można łazić?! Nie no, kurwa wracam! Przecież tu nawet
samochody nie jeżdżą.
- I co, przemyślałaś już tą sprawę?
- Jezu Duff nie strasz mnie! Tak..
- Iii?
- Iii.. nie zrobiłeś nic złego
- Czyli Ci się podobało? – położyłem rękę na kierownicy, spojrzałem na Dash, uśmiechnąłem
się szeroko i z satysfakcją
- Wcale tego nie powiedziałam
- Ale podobało Ci się, tak.. ?
- Oh, jedźmy już – dziewczyna spojrzała za okno uśmiechając się
- Jak sobie życzysz
- Duff, a znalazłeś kogoś?
- Nie
- Świetnie – powiedziała z entuzjazmem - Oddawaj kasę
- Co.. ale..
- No co ale?
- Tam stał automat z napojami.. a mi się pić cholernie chciało.. sama rozumiesz
- No jasne, pewnie.. rozumiem. To kiedy mi oddasz?
- A nie wystarczy, że się uśmiechnę?
- Hmm.. nie
- Dobra, kiedyś Ci oddam
- Kiedyś.. kiedyś to Slash miał po mnie wrócić.. i nie wrócił
- Ale ja przybyłem, by Cię ratować
- Jestem Ci wdzięczna, naprawdę, chociaż nie wiem, przed czym Ty mnie chciałeś uratować..
tylko kurwa ja się pytam, czemu zabroniłeś mi pić?!
_________________________________________________________
Kurde przepraszam za dziwne ułożenie tekstu, nie wiem co się stało. Kiedyś też tak miałam, ale
udało mi się to naprawić, teraz jakoś nie mogę.. no cóż będę próbować.
Ale mimo tego.. miłego czytania ;D
Dash.
jest komentarz. nie przejmuj sie że mało osób komentuje. zgaduje że nikomu po prostu się nie chce...
OdpowiedzUsuńno właśnie, nie przejmuj się komentarzami.
OdpowiedzUsuńa tekst świetnie się czyta bez względu na ułożenie.