ROZDZIAŁ 23
- Naprawdę chcecie tam iść? – Steven spojrzał za okno
- Tak, muszę wiedzieć o co chodzi, czemu ktoś napisał o
mojej rzekomej śmierci.
- No dobra, ale o której tam idziecie?
- Idziemy Steven, idziemy.. właśnie, dobre pytanie..
chłopaki?
- Myślę, jaka godzina byłaby najbardziej odpowiednia.. –
Izzy podparł ręką podbródek – pójdziemy po 17, wtedy już będzie robić się
ciemno i raczej nikogo już tam nie będzie
- Racja.. ale co my właściwie zrobimy.. jak już tam
będziemy?
- Poszukamy mężczyzny w kapeluszu
- Poprawka Duff, bez.. przecież ja już mam swój kapelusz
- No to mężczyzny w płaszczu.
- No chyba, że.. płaszcz też komuś zajebał – Axl wstał z
fotela – idę się przejść. Ktoś chętny mi potowarzyszyć? Nie.. to sam sobie
potowarzyszę.
- Axl, czekaj. Ja i tak miałam iść do szpitala, więc..
- Więc idziesz ze mną. Świetnie, pójdziemy się nachlać –
Rose objął mnie ramieniem i pocałował w policzek
- Ej! – krzyknął basista, wszyscy w pokoju spojrzeliśmy na
niego ze zdziwieniem - .. no co? Chciałem zapytać o.. o .. no o.. phh.. o
której wrócicie ? – chłopak trochę się zaczerwienił
- Późno. Ale spoko, nie musisz się martwić, nic nam się nie
stanie.
- No nie wiem.. – oznajmił Slash, cicho się śmiejąc
- Co?
- Nie, nic takiego. Idźcie już
Chodźmy do Rainbow. Mam ochotę najebać się do
nieprzytomności
- Axl, najpierw idziemy do Brack, a później będziesz mógł
się nachlać.
- A nie mogę najpierw się nachlać, a później iść do Brack?
- Axl, jak ja Cię kiedyś w łeb jebnę
- No dobra już, bez tej agresji. O, widzisz nawet Ci drzwi
otworzę, żebyś weszła.. bo kulturalny jestem. – chłopak pociągnął za klamkę –
Co jest kurwa, zamknięte?!? – szarpiąc dalej krzyczał – Ja ich pozwę! Przecież
jeszcze godziny odwiedzin są! Kurwa, otwierać! Ja chcę się już nachlać !
Słyszycie? – Rose zrobił się czerwony, co podkreślało jego rude włosy
- Axl.. no Rudy, przestań – próbowałam go odciągnąć i
uciszyć. Bezskutecznie
- Co „Rudy przestań” ?! Co Axl?! Drzwi są zamknięte, nie
widzisz? – chłopak nadal szarpał klamkę, a ludzie dziwnie się gapili. Nie
wiedziałam już, czy mam się śmiać, czy wstydzić za jego zachowanie.
– Axl.. Axl, w drugą stronę..
- Co do cholery w drugą stronę?! – wokalista pociągnął drzwi
do siebie i szeroko się uśmiechnął – Widzisz, a widzisz.. a mówiłem Ci.. do
siebie, nie do środka.. – nastała chwila ciszy, ludzie przechodzący obok
budynku spoglądali na Axla jak na idiotę, ten gapił się raz na nich, raz na
mnie, w jego oczach zauważyłam wyraźne zażenowanie - .. chodźmy już – złapał
mnie za rękę i pociągnął za sobą.
- Czemu mi od razu nie powiedziałaś ?
- Chciałam, ale nie słuchałeś
- Ja nie słuchałem? To Ty nic nie mówiłaś
- Mówiłam, ale może nie słyszałeś bo byłeś zajęty
wrzeszczeniem na drzwi i wyrywaniem klamki.
- Naprawdę.. było aż tak źle? – wokalista zaśmiał się i
lekko zaczerwienił
- Nie.. nie, tylko wiesz, kilku przechodzących ludzi
patrzyło na Ciebie jak na wariata.. no ale tak poza tym, to nie było najgorzej
– spojrzałam na przyjaciela powstrzymując śmiech
- Serio, wyglądałem jak wariat?
- No na zdrowego człowieka, to do końca nie wyglądałeś
- A chuj tam.. może mnie nie poznali.. a zresztą, po pijaku
robiłem gorsze rzeczy – Axl wypowiedział to zdanie z wyraźną dumą i
pomaszerował przed siebie
- Ej Dash, Ona żyje!
- Ona cały czas żyła idioto – uderzyłam go w ramię - Brack,
kochana jak się czujesz?
- Chyba dobrze, ale podobno długo tu poleżę, mam jakiś lekki
uraz głowy i złamaną nogę
- Oj biedactwo
- Dobra, nie jest źle. Co u Was? Wszystko w porządku?
- Tak, w porządku – spojrzałam na Axla, On od czasu pytania
Brack wgapiał się we mnie nerwowo
- Ej, co jest? Axl jest jakiś taki.. nerwowy
- Axl nerwowy? Niee, On ma tylko taki wyraz twarzy
- Dash..
- No co? Pamiętasz tego kolesia z parku? No to Duff wisi mu
kasę
- To ten koleś w kapeluszu, tak? Dash, ja go już wcześniej
widziałam..
- No i co? Ja też wielu ludzi widziałem..
- I wielu widziało Ciebie.. – spojrzałam na przyjaciela
uśmiechając się
- Ale ja go widziałam tego dnia kiedy.. kiedy pokłóciłam się
z Tobą, Dash.
- Brack, ale nie rozumiem.. co z tego, że widziałaś go
wtedy, kiedy się pokłóciłyście?
- Niby nic, ale On mnie chyba śledził, a właściwie to gonił.
- Czemu nic nie powiedziałaś?
- Bo ta kłótnia.. a później jakoś o tym zapomniałam
- Dobrze, że nam o tym powiedziałaś
- Brack, a wiesz, że Dash ma dzisiaj pogrzeb?
- Dash ma po.. co ma?
- No pogrzeb. Wyobraź sobie, że ostatnio w gazecie
odkryliśmy informację o tym, że przyjaciółka Guns n’ Roses no a dokładniej ja..
no że ktoś mnie zastrzelił i w środę odbędzie się mój pogrzeb. Fajnie, nie?
- No bardzo. To o której ten pogrzeb?
- Idziemy o 17..
- No właśnie Dash, o 17 a już jest 14. Mieliśmy się nachlać, a Ty tu
sobie pogawędki urządzasz! A przecież obiecałaś
- Niczego Ci nie obiecywałam Rose
- Ale i tak idziesz się ze mną najebać
- No idę
- No to ruszaj dupę, bo nam bar zamkną!
- No to zamkną. Boooże Axl, najwyżej się nie nachlejesz
- Najwyżej się nie nachleję? Ale ja muszę! Ja muszę pić,
żeby żyć
- To w domu napijesz się mleka i będzie to samo.. i zdrowszy
będziesz
- Nie gadaj tyle, tylko chodź – Rudy złapał mnie za rękaw i
dosłownie wyciągnął z sali
- Axl, myślałam już, że przypadkiem powiesz, że Dash się
pójdzie z Tobą jebać - krzyknęła dziewczyna . Rose wrócił się i stanął przy
drzwiach uśmiechając się szatańsko
- Bo Ona będzie się ze mną jebać.. ale później
- Rudy, idziesz?
- Idę, nawet biegnę – wokalista podbiegł do mnie i
przyciągnął do siebie
- Nawet na to nie licz
- Ale na co?
- Na to, że będę się z Tobą jebać
- Oj, Dash.. ale przecież będziesz .. dzisiaj na cmentarzu,
zobaczysz..
- Na cmentarzu? Axl, jakie Ty masz chore fantazje
- To nie fantazja, to marzenie
- No to marzenia też masz chore
- Normalne.. Ty nie wiesz jakie marzenia ma reszta zespołu
- Jeżeli chociaż w połowie tak chore jak Twoje, to chyba
nawet nie chcę wiedzieć
- To ja Ci może powiem.. Steven na przykład marzy o seksie
grupowym.. i to nie o takim, że On i same dziewczyny.. Ty, Brack, On ja i
reszta.. plus ta laska z kiosku, ale nie ta jej matka tylko ta młoda
- A.. Axl
- A Izzy natomiast chce jednocześnie Ciebie i Brack.. ale
już bez nas.. i najlepiej w samochodzie
- Ale Axl
- Poczekaj, jeszcze nie skończyłem. Duff jest dziwny.. On
chce tylko Ciebie.. i chyba nawet nie ma jakichś specjalnych wymagań co do
miejsca i całej reszty – Axl zatrzymał się i zamilkł na chwilę, po czym dodał -
chociaż nie wiadomo o czym On tam sobie myśli..
- Dobrze, Axl ale
- No poczekaj, Slash chciałby pod prysznicem.. no ale nie
może się na którąś z Was zdecydować biedak.. chyba chciałby z Wami obiema na
raz.. tak byłoby dla niego najlepiej, nie musiałby się zastanawiać chłopak..
wiesz jak to jest u niego z myśleniem
- Axl
- No ja Ci mogę opowiedzieć jeszcze kilka takich marzeń,
albo fantazji, bo widzę, że Cię interesują, nawet bardzo. Ale wiesz co, nie
dziwię Ci się, bo mnie też zazwyczaj bardzo ciekawią.. na ogół też podniecają,
szczególnie kiedy opowiada Slash, albo Izzy.. Oni przedstawiają to tak jakoś
realistycznie, w sumie to Duff też jest w tym dobry, naprawdę. Musisz ich kiedyś
posłuchać. Ale mogłabyś też opowiedzieć nam swoje, ja z chęcią posłucham,
chłopaki zresztą też. Powinniśmy urządzić sobie kiedyś taki „wieczorek
fantazji” nawet nie kiedyś, tylko dzisiaj albo jutro. Wiesz będziemy sobie
opowiadać, a później może.. no coś na pewno da się z tego zrobić. Mówię Ci,
fajnie będzie, takie zabawy bardzo kształcą i na pewno polepszą nasze
kontakty.. wiesz takie przyjacielskie, nie mówię tu wyłącznie o seksie, myślę
też przecież o innych rzeczach. Jestem w zupełności normalny. Przecież każdy ma
jakieś fantazje, tylko nie każdy o nich mówi, a każdy powinien, żyłoby się
łatwiej wiedząc, czego pragnie drugi człowiek i ten drugi wiedziałby jak nas
zadowolić. No ale niestety nie każdy chce o tym mówić, ludzie się wstydzą,
wiesz Dash.. tylko nie wiem czego, bo naprawdę nie ma czego. Więc co myślisz o
tym wieczorku? Moim zdaniem to naprawdę świetny pomysł, tylko, że nie ma Brack,
no ale trudno, będziemy sobie organizować takie wieczorki raz w miesiącu. Nie,
no co ja powiedziałem.. raz w miesiącu? Raz na tydzień.. takie cało nocne..
może będą przeciągać się do południa.. nigdy nic niewiadomo. Jestem pewien, że
spodoba się chłopakom mój pomysł, mnie podoba się bardzo i Tobie pewnie też,
ale się do tego nie przyznasz.. ja Cię znam
- Axl – szarpnęłam go za koszulkę – minęliśmy Rainbow
- Co?! Czemu dopiero teraz mi to mówisz?
- Bo nie dałeś mi dojść do słowa. Próbowałam, ale jak
rozwinąłeś ten swój monolog, to pomyślałam, że nie ma sensu się starać, bo i
tak nie posłuchasz
- No i teraz będziemy musieli się wracać – Rose zamachał
rękoma i pociągnął mnie za sobą. Szedł tak szybko, jakby bał się, że mu cały
alkohol wypiją i jeszcze mnie poganiał, bo niby mało czasu mamy a On przecież
musi się napić. Dziwne, doszliśmy do baru w niecałe 15 minut.. to jakiś nowy rekord,
Axl chyba naprawdę jest spragniony. Kiedy jakiś maluch poprosił go o autograf
postawił mu na ręce jakiś krzyżyk i powiedział, że na więcej nie ma czasu, bo
bardzo się spieszy i dalej zapierdalał przed siebie ciągnąc mnie za sobą.
- Jesteśmy! W końcu
- Tylko pamiętaj, że nie możesz wypić za dużo, bo mamy pewną
sprawę do załatwienia
- Tak, tak pamiętam – zbył mnie machnięciem ręki i w
podskokach doszedł do baru, oparł się łokciami o ladę i jak mały dzieciak
widzący czekoladę wyszczerzył zęby prosząc o szklankę wódki. Wiedziałam już, że
szybko stąd nie wyjdziemy.
- Axl, Ty tak poważnie o tym wieczorku? – siadłam obok i
napiłam się z jego szklanki
- Ej oddawaj! Tak, poważnie, a co.. zainteresowana? –
chłopak uśmiechnął się unosząc brew
- Nie.. no wiesz, tak tylko pytam. Przecież nie będę Wam
gadać, o czym fantazjuję, znaczy.. gdybym fantazjowała – chłopak się zaśmiał
- Dash, ale ja Cię zaspokoję naprawdę
- Ale naprawdę nie musisz
- Ale naprawdę chcę, więc może mi powiesz..
- Nie – oparłam się o ladę i zakryłam twarz dłonią – Pij to
szybciej i wracamy
- A co już chcesz spełnić swoje fantazje? Poczekaj, aż
będziemy na cmentarzu
- Nie ! – walnęłam go i zamówiłam sobie Danielsa
- Ale dlaczego nie? Wiesz, ja Ci naprawdę chcę pomóc –
chłopak złapał moją szklankę i wziął z niej kilka łyków
- Ej to moje!
- Ty piłaś moją wódkę
- Ale nie aż tak dużo
- No to masz – podał mi swoją szklankę
- Axl, Ty umiesz się dzielić!
- No ba, z Tobą zawsze
- No taa.. zawsze, ostatnio jak Ci zjadłam cukierka to mnie
po całej chacie przez pół godziny ganiałeś, krzycząc żebym go wypluła
- Bo to był ostatni!
- Dobra, ostatni czy nie, nieważne.. idziemy już. Ty
płacisz! – wstałam i odeszłam od baru
- Co, ale dlaczego..? – barman podał mu rachunek – Kobiety..
- Rozumiem. To Twoja dziewczyna? Ładnie razem wyglądacie
- Właściwie to ja nie jestem.. – Rose objął mnie ramieniem,
zakrywając mi usta
- Tak, to moja wybranka – pocałował mnie namiętnie, czym przywołał
na siebie spojrzenia wszystkich mężczyzn siedzących w barze
- Axl, co Ty robisz?
- Wracam do domu
- Dobrze wiesz, że ja nie o tym
- A o czym?
- No co to miało być?
- Nic, to był tylko przyjacielski pocałunek, więc się nie
czepiaj
- No dobrze, skoro to tylko przyjacielski pocałunek..
- Tylko przyjacielski – Rose uśmiechnął się ponownie
obejmując mnie ramieniem
- Jesteśmy! – Axl wbił do domu z impetem otwierając drzwi –
Ej, gdzie Oni są?
- Nie mam pojęcia. Mówiłam Ci, żeby wracać szybciej do domu
- Dobra, nie denerwuj się.
- Tam jest jakaś kartka, pewnie od chłopaków
- To Oni umieją pisać?!
- Nie, wiesz, obrazki rysują
- No w to jeszcze uwierzę
- Poszli na cmentarz. Będą czekać przy wejściu. Axl, która
godzina?
- Wyczytałaś to z obrazków?!
- Tak, z obrazków – powiedziałam ironicznie – To która
godzina? A sama sprawdzę, przecież Ty się NIE ZNASZ NA ZEGARKU!
- Bardzo śmieszne. Znam się – Rose zrobił obrażoną minę
- No to która godzina?
- 17:10 i co, znam się!
- 17:10 ?! Axl rusz dupę i idziemy na cmentarz – wypchnęłam
przyjaciela z domu.
- Zaraz, zaraz
- Co znowu?
- Przyznaj, że znam się na zegarku
- Axl nie wygłupiaj się
- No przyznaj
- Dobra, znasz się na zegarku.
Wystarczy?
- Nie.. - Rose uśmiechnął się i
spojrzał w niebo
- Co mam jeszcze zrobić?
- Przeprosić..
- Co?! Zwariowałeś?
- Nie, mówię całkiem poważnie
- No Axl kurde. Dobra, przepraszam
jeśli uraziłam Twoją dumę. Może być?
- Nie do końca..
- Axl..
- Jeden mały całus w policzek -
powiedział pośpiesznie Rose
- No pfff nie!
- No Dash.. - wokalista zrobił
słodką minkę i zatrzepotał rzęsami
- W sumie.. a co mi tam - podeszłam
do chłopaka i go pocałowałam
- No widzisz, jak chcesz to
potrafisz - złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Podążyliśmy na wskazane
miejsce.
Zaciekawiło mnie twoje opowiadanie w sumie całkiem przypadkiem na nie trafiłam :D
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz. Masz realistyczne dialogi! Czego mi troche brakuje
Wpadnij do mnie czasem na opowiadania o metallice i motley crue :> http://whole-whotta-love.blogspot.com/
dawaj nastepny!
OdpowiedzUsuńJakoś tak trafiłam i się w dzień przekopałam i tak mnie to wzięło...
OdpowiedzUsuńAxl, hah
Haha, ale dobry rozdział! W ogóle super bloggg! I weź się nie przejmuj małą ilością komentarzy, po prostu ludziom się nie chce pisać... :D
OdpowiedzUsuńDzięki, chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów ;D Rozumiem, chociaż teraz i tak z komentarzami jest lepiej, niż na początku ;p
OdpowiedzUsuńjesteś genialną osobą
OdpowiedzUsuń