OSTRZEŻENIE!

Wszystkie sytuacje zawarte w zakładce ExtraGuns. nie mają żadnych powiązań z opowiadaniem głównym. Bez obaw. :)

czwartek, 25 kwietnia 2013

R.41

ROZDZIAŁ 41


 - No kurwa! - jęknęłam z bólu, chociaż może bardziej ze strachu. Skaleczyłam się krojąc tą pieprzoną cebulę
- Pokaż - Sebastian podszedł bliżej, by sprawdzić skaleczenie. Prawie natychmiast cofnęłam rękę i włożyłam uszkodzony palec do ust. Chłopak uśmiechnął się i odgarnął kosmyki włosów opadające mi na oczy - Słodka jesteś. Nic Ci nie będzie sierotko
- No jak mi nic nie będzie?! Sebastian, ja krwawię!
- Oj, jak chcesz, to pocałuję.. będzie mniej bolało - zaśmiał się nieco ironicznie
- Spieprzaj
- Daj, dokończę, a Ty sobie usiądź - zabrał mi nóż. Usiadłam na szafce przy zlewie. Pierwszy raz widziałam SEBASTIANA BACHA krojącego cebulę. W ogóle krojącego cokolwiek! Sprawnie mu to szło
- Dobrze Ci idzie, może mnie zastąpisz?
- O nie, nie, nie (!) ręki sobie nie ucięłaś, więc obiad zrobić możesz - zrobiłam minkę typu "głodne dziecko z Afryki prosi o kanapkę" i zatrzepotałam rzęsami
- Dash..
- Słucham?
- Nie patrz tak na mnie
- Ale jak?
- Jak głodne dziecko z Afryki, proszące o kanapkę
- Ale ja nic takiego nie robię
- Jasne.. o kurrrwa, mocna ta cebula - z jego oczu zaczęły lecieć pojedyncze łzy
- Sebastian, ale nie płacz. Przecież to ja się skaleczyłam, nie Ty
- Nie płaczę. To ta cebula cholerna!
- Oj, poczekaj, dam Ci chusteczkę
- Dash, nie wkurwiaj mnie
- Ale co ja Ci robię? Chusteczkę chcę Ci tylko dać
- Dash, możemy porozmawiać? - McKagan wszedł do kuchni
- Nie
- Dash, proszę kurde posłuchaj mnie
- Nie!
- No to nie - warknął i wściekły rzucił się na kanapę zapalając papierosa.

  Ja nie rozumiem, dlaczego Ona taka jest? Czemu nie chce mnie wysłuchać? Niedawno wszystko było w porządku, a od tej całej sprawy z Jeremym wszystko się pieprzy. I Oni się kuźwa dziwią, że ja tyle piję. Nie chcę jej stracić, a czuję, że Dash się ode mnie oddala. Martwi mnie to, bo.. bo jej potrzebuję.

  - Dash, czemu Duff taki podkurwiony chodzi? - weszłam do kuchni czując zapach jeszcze gorącego sernika
- Zapytaj go
- Pokłóciliście się?
- Nawrzeszczał na mnie
- Dlaczego?
- Bo się o niego martwię
- Co? - ktoś zadzwonił do drzwi. Dash pobiegła je otworzyć
- Cześć James
- Cześć - pocałował ją w policzek - Nie wziąłem ze sobą chłopaków, bo jakby to powiedzieć.. no nie nadawali się na odwiedziny
- Mhm.. ale pogodzili się?
- Tak
- To dobrze. Chłopcy są na górze, jak chcesz, to idź do nich
- Posiedzę z Duffem
- Lepiej nie. Jest wkurwiony, nie chcę, żebyście się pokłócili
- Aha, no ok. To idę na górę
- Ok. Zejdźcie za jakieś piętnaście minut - Hetfield poszedł na górę, blondynka wróciła do kuchni i zastała mnie z nożem i talerzem nad ciastem
- Brack! No co Ty robisz, najpierw obiad
- O Jezu.. serniczku, obiecuję, ja do Ciebie wrócę.

  - Steven! Mary przyszła - Dash wpadła do mojego pokoju
- To co robimy? Dash, pomożesz mi?
- Jasne, tylko powiedz, co mam robić
- No udawać moją dziewczynę, tylko tak, żeby uwierzyła. Chodź - złapałem ją za rękę i pociągnąłem na dół. Reszta zespołu oraz James i Seba zeszli za nami. W salonie Brack zagadywała kobietę i próbowała wyrwać McKaganowi wódkę, bo znowu by się idiota upił.
- Cześć kochanie - Mary dosłownie rzuciła mi się na szyję
- Witaj Mary, usiądź. Musimy porozmawiać - próbowałem być jak najbardziej poważny (a z moją naturą to cholernie trudne). Usiedliśmy przy stole, wcześniej poprosiłem Dash, żeby usiadła obok mnie. Mary siedziała dokładnie naprzeciwko.
- Tak Steven, masz rację. Musimy porozmawiać. Mam dwie wiadomości: dobrą iii.. i lepszą! Od której zacząć?
- Od lepszej
- Musimy szybko wziąć ślub
- Co?! Jaka jest ta dobra? - zapytałem przerażony. Ja nie chcę się żenić.. nie teraz, za młody jestem!
- Steven, kochanie.. ja chyba jestem.. jestem w ciąży
- Nie ze mną
- Skarbie, co Ty mówisz?
- Przecież ja nawet nie uprawiałem z Tobą seksu, kobieto, zastanów się! - z "radości" aż zamachałem rękami
- Steven, pewny jesteś, że nie?
- Nie wiem - niepewnie i z drżącym głosem odpowiedziałem na pytanie Axla - Ale Mary, ja też mam dla Ciebie dwie wspaniałe (!) wiadomości
- Jakie?
- A od której zacząć.. od dobrej, czy lepszej?
- Hmm, może od.. zacznij od dobrej, kochanie
- Dobra, to Dash i ja bierzemy ślub - Sebastian, mało wtajemniczony w nasz plan prawie zakrztusił się Danielsem, przy czym (niechcący oczywiście) opluł Izziego
- Co?
- No tak. A wiesz, jaka jest lepsza?
- Że to żart?
- Nie. Dash jest w ciąży.. będziemy mieli dziecko.. ja i Dash, nie ja i Ty - pocałowałem McRivery namiętnie, tak namiętnie, jak tylko potrafiłem
- To ja.. pójdę po ciasto - Dash wstała i rozkojarzona poszła do kuchni, po chwili słychać z niej było głośny śmiech.
- Pójdę zobaczyć, co z Dash - polazłem do kuchni, dziewczyna siedziała na krześle i próbowała powstrzymać napady śmiechu
- Ślub, dziecko? Steven, co Ty wymyślasz? Oryginalniej nie mogłeś?
- Dash, proszę Cię, bądź wiarygodna. Pokaż, że chociaż trochę mnie kochasz.
- Jasne - wyszła z kuchni. Chłopaki od razu rzucili się na sernik, który przyniosła. Tylko Duff siedział spokojnie wpatrując się w blondynkę - Steven skarbie, idziesz?
- Idę, idę - objąłem McRivery i znowu pocałowałem
- Ja nie wierzę, że Wy jesteście razem. Wkręcacie mnie?
- Nie, dlaczego? - moja ręka powędrowała niżej i zaraz usłyszałem, jak Dash szepcze mi do ucha
- Adler , weź łapę z mojego tyłka jeśli możesz
- A muszę? Mamy być wiarygodni - uśmiechnąłem się. Duff, klnąc coś pod nosem polazł na górę
- Stevenku, wkręcasz mnie. Przyznaj się.. wiesz, że Cię kocham, zaplanowałam już nasz ślub, naszą noc i podróż poślubną
- Ale ja żenię się z Dash!
- Kłamiesz
- Nie Mary, bierzemy ślub. Chciałam powiedzieć Ci o tym rano, ale pomyślałam, że dobrze by było, żeby Steven też przy tym był
- Nie wierzę.. i Dash naprawdę jest z Tobą w ciąży? Jak to możliwe? - kobieta wstała przesadnie wymachując rękami (uderzając przy tym śmiejącego się do rozpuku Axla)
- Mary, co ja mam Ci powiedzieć, jak dziecko spłodziłem? Nie wiesz, jak to się robi?
- Doskonale wiem jak. Mam nadzieję, że to tylko Twój mały skok w bok i do mnie wrócisz, bo ja Cię naprawdę kocham
- Nie wrócę, bo Cię NIE KOCHAM! A poza tym, nie można wrócić do kogoś, z kim się nawet nie było
- Przemyśl to wszystko jeszcze, skarbie. Daj znać, jak już się dowiesz, co do mnie czujesz, cześć - Mary wyszła trzaskając drzwiami - I pamiętaj - wróciła na chwilę - o NASZYM dziecku. Ślub w następną sobotę -wyszła.
- Jasne, weź Ty idź lepiej do lekarza, to pewnie jakieś zatrucie, czy coś. Ty za stara jesteś, żeby dziecko urodzić!- wrzasnąłem
- Do you need some time.. on your own. Do you need some time.. all alone. Everybody need some time.. on their own. Don't you know you need some time.. all alone. - wszyscy patrzyliśmy na Rose'a, który zasiadł do fortepianu i zaczął śpiewać - Kartka, kartka i długopis! - wrzeszczał szukając czegoś do pisania. Podszedł do Stradlina i wygrzebał z jego kieszeni jakiś kawałek kartki i długopis. - Uff.. prawie zapomniałem, co śpiewałem
- Haha, co Ty Axl, balladkę piszesz? - Slash śmiał się czytając tekst przed chwilą napisany przez rudzielca
- Śmiej się, śmiej. A ja Wam mówię, że to będzie nieśmiertelne
- Oczywiście Axelku, oczywiście..
- Axl ma rację, to będzie nieśmiertelne - zapewniała Dash - naprawdę, zobaczycie.
- Kurwa, wkurwiłem się przez tą psychopatkę. Dash, skoro już jesteś moją dziewczyną, niedługo weźmiemy ślub i przywitamy na tym okrutnym świecie nasze dziecko, to chyba możesz pomóc mi odreagować, prawda? - śmiejąc się zaciągnąłem przyjaciółkę do swojego pokoju.

  - Slash, nie uważasz, że to dziwne?
- No. Ale co?
- No to, że nawet za Adlerem latają laski, a ja jestem sam..
- Axl, ale za Adlerem nie latają laski, to tylko jedna kobieta, podkreślam: KOBIETA, po czterdziestce! A poza tym, zobacz, tylko Izzy ma dziewczynę, chłopcy z Metalliki i Skid Row są sami, tak jak my. Tak jest nawet fajnie, robimy co chcemy, nikogo nie musimy się słuchać, no może poza Dash i Bracket, no i tylko Stradlin czasami prawi nam morały a jak chcemy pobzykać, to możemy iść na dziwki.
- Saul, zaktualizuj dane
- Ale..
- Snake ma dziewczynę
- Tak? Ciekawe.. która to?
- Ta.. czekaj, jak Ona się nazywa.. Anastasia chyba. Ona pracuje w klubie ze striptizem, tym co..
- Wiem w którym - przerwał mi gitarzysta - Wiesz co, przypomniało mi się, że muszę coś załatwić. Będę wieczorem. - Hudson w pośpiechu wybiegł z Hellhouse. Zajrzałem do Duffa, ale zaczął na mnie krzyczeć i rzucać we mnie różnymi dziwnymi przedmiotami, to wyszedłem. Z pokoju perkusisty słyszałem ciekawe dźwięki, więc tam też zajrzałem.

  Mizialiśmy się na łóżku i nagle usłyszeliśmy krzyki basisty, wrzeszczał coś, że odchodzi z zespołu, że się wyprowadza, Axl próbował go uspokoić, ale spotkał się tylko z wyzwiskami pod swoim kątem. McKagan pokrzyczał trochę i zamknął się w pokoju trzaskając drzwiami.
- Co Wy robicie? - Rudy uchylił drzwi przerywając nam zabawę
- Ćwiczymy.. tak gdyby Mary miała jakieś wątpliwości
- A może się przyłączysz? - zapytałem.. kurwa, trochę jak jakiś gej
- A mogę?
- No pewnie Axelku, przecież Ciebie trzeba pocieszyć. Słyszeliśmy o czym gadałeś z Saulem - Dash przyciągnęła Rose'a bliżej łóżka, trzymając go za rozpiętą koszulę i powoli zbliżała się do jego ust, chłopak chwycił ją mocniej, zatopił dłoń w jej długich, blond włosach i pocałował.
- Ej Axl, ale ja też tutaj jestem - oburzyłem się
- Sorry Adler, ale Ciebie nie pocałuję, nie podobasz mi się
- Ale Dash przecież może
- Sorry, zajęta jestem - powiedziała przerywając całowanie Rose'a i dobrała się do jego rozporka
- Nie znudził Ci się jeszcze? Ostatnia noc Ci nie wystarczyła? Może chcesz spróbować czegoś nowego, co Dash? Obiecuje, że nie pożałujesz - zachęcałem. Dziewczyna jednak wydawała się być zainteresowana tylko wokalistą - Czemu kurde?! A ja się tak napaliłem. Co On ma, czego JA, STEVEN ADLER PERKUSISTA nie mam?
- Nie no Adlerku, niczego Ci nie brakuje - McRivery usiadła na łóżku, zaczerwieniłem się
- Pomyślałem to, czy powiedziałem?
- Powiedziałeś Stevenku - zbliżyła się do mnie i delikatnie musnęła moje usta
- Ej, co Wy.. beze mnie się bawicie? - Rose, który do tej chwili się nam przyglądał zamknął drzwi, wskoczył do łóżka i dobrał się do półnagiej Dash.

  Przyszedłem pod posiadłość Skid Row i trochę niepewnie zapukałem do drzwi
- Anastasia? Cześć, ja jestem kolegą Snake'a.. - otworzyła mi dziewczyna o czarnych włosach, niska, szczupła, trochę zaspana, nawet nie próbowała być miła
- Ale Dave'a nie ma
- Ale ja przyszedłem do Ciebie.. mogę wejść?
- Jeśli to coś ważnego.. właź - niechętnie wpuściła mnie do domu. Trochę mnie to zdziwiło, przecież mnie nie zna, w domu nie ma Sabo ani reszty zespołu..

  Od dwudziestu minut stoję pod prysznicem. Boże, co ja w ogóle ze sobą robię? Kochałam się jednocześnie z Axlem i Stevenem.. chociaż Adler stwierdził, że wolę Rose'a i mało się udzielał, więc można powiedzieć, że z nim niczego takiego nie zrobiłam. Ale to nie zmienia faktu, iż czuję się jak tania dziwka. Zwykła, mała kurwa..

  Wybiegłem z chaty Skid Row i zapaliłem papierosa, którego i tak zgasił mi deszcz, który przed chwilą rozpadał się na dobre. Źle się czuję z tym, co zrobiłem.. nie powinienem, ale skoro Sabo zgwałcił Dash, to ja też mogłem skrzywdzić jego dziewczynę, co prawda Anastasia nie jest niczemu winna, ale taka jest cena bycia z takim chujem, jakim jest Dave. Normalnie przecież bym tego nie zrobił, ale emocje i nerwy mnie poniosły, nie panowałem nad sobą. Kurwa, żałuję! Ale czasu nie cofnę, szkoda tylko, że ucierpiała osoba, która nie zrobiła nic złego. Znalazłem budkę telefoniczną i zamówiłem taksówkę. Piętnaście minut czekania w deszczu zdawało się trwać wiecznie. Przemoczony usiadłem na tylnym siedzeniu samochodu, podałem kierowcy adres, przyłożyłem policzek do zimnej szyby i patrzyłem jak tańczą na niej krople deszczu. Po całym ciele przeszedł mnie dreszcz. Na ulicach prawie nie było ludzi, ci którzy byli uciekali przed deszczem. No a mnie dopadła melancholia i cholerne poczucie winy. Chyba jeszcze nigdy się tak beznadziejnie nie czułem.

  Wparowałem do łazienki. Stamtąd Dash uciec mi nie mogła. Siedziała w ręczniku na podłodze.
- Duff! Zajęte, nie widzisz? - zapytała z pretensją
- Widzę. Celowo tu wszedłem, stąd mi nie uciekniesz. Musimy porozmawiać
- Nie chcę
- Dash. Co Ty robisz, co? - usiadłem obok dziewczyny, opierając się o ścianę
- O co Ci chodzi?
- O co mi chodzi? - wstałem i spojrzałem w lustro - Zachowujesz się jak dziwka. Wdzięczysz się do Jamesa i Seby, pieprzysz się z Axlem i prawdopodobnie z Adlerem, chuj wie z kim jeszcze!
- Naprawdę tak myślisz? Uważasz, że zachowuję się jak dziwka?
- Tak - odpowiedziałem stanowczo, zaczęła płakać - Jezu Dash, nie chciałem. Przepraszam, nie płacz - stałem nad nią nie wiedząc jak zareagować, podejść i przytulić, czy zostawić w spokoju?
- Ale.. Ty masz rację. Zachowuję się jak dziwka.
- Dash, ja wcale tak nie uważam. Nie wiem, czemu tak powiedziałem. Zapomnijmy o tym, ok? Przepraszam.. za to i za to, że Cię okłamałem
- O czym Ty mówisz? - uniosła głowę i spojrzała na mnie marszcząc brwi
- O heroinie. Brałem jak Cię nie było.

__________________________________
Dobra, miało być dłuższe, ale brat mnie pogania, żebym go na kompa wpuściła -.- Nie mam pojęcia, czy się Wam spodoba. 
btw Julia - Ty naprawdę na ładne liczby u mnie trafiasz. Jeden z Twoich komentarzy jest setnym na moim blogu  ;D
Coś jeszcze miałam napisać, ale zapomniałam.. to przez brata xD 
Aa no i dziękuję za komentarze (28 pod jednym rozdziałem to coś naprawdę dla mnie WIELKIEGO) ;D ;* 

30 komentarzy:

  1. Hahaha super ten rozdział :D czy ja coś czuję, że zaraz między Duffem i Dash coś "ciekawego się wydarzy"?

    btw. dzisiaj trafiłam na liczbę 69 :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :p A to zależy, co masz na myśli pisząc "coś ciekawego" ..?

      Ooo jaka ciekawa liczba.. ;D

      Usuń
    2. haha może jakiś pocałunek? :D

      a teraz jest znowu moja ulubiona liczba 69, 7769 :P

      Usuń
    3. Może, może.. kto wie.. kto wie? ;D Może coś więcej..

      No nieźle xd Ta liczba chyba bardzo Cię lubi ;D Dzisiaj łaziłam z koleżankami po mieście i zobaczyłam rejestrację samochodową, w której była właśnie liczba 69.. powiedziałam koleżankom o tym, a One nie wiedziały o co mi chodzi z tą liczbą xD

      Usuń
    4. hahaha to ja chcę coś więcej ;33

      no cóż, czasem nie wszyscy mają skojarzenia xD ja i moja klasa leżymy ze śmiechu jak jakiś nauczyciel każe otworzyć książkę na stronie 69... klasa się śmieje a nauczyciele często nie wiedzą co nas tak bawi xDD

      Usuń
    5. No u mnie w klasie jest dokładnie to samo ;D Tylko te koleżanki jakoś mało kojarzą i nie zawsze wiedzą, o co chodzi xD

      Usuń
    6. Znowu jest liczba 79 6 9 :P 69 mnie już prześladuje, albo ja jestem spaczona :D

      Usuń
    7. Hahaha to jakiś dziwny znak O.o Ej, a może to z moim blogiem jest coś nie tak, a z Tobą wszystko w porządku..? ;D

      Usuń
  2. Aj aj aj *.* Świetne ;D Akcja Dash z Axl'em i Steven'em hahahaha ;) I ta natrętna Mary xD I wkurwiony Duff dżizys zajebiste ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hoo jaki rozwinięty komentarz.. chyba ujęłaś w nim wszystko, co było ważne w tym rozdziale ;D
      Cieszę się, że się podobało ;] ;*

      Usuń
  3. Podoba mi się to opowiadanie, ale wkurza mnie trochę zachowanie Dash, bo rzeczywiście czasem zachowuje się jak dziwka. No, ale myślę, że teraz, po tej rozmowie z Duffem to się zmieni i zmienią się też relacje między nim, a Dash. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku Dash chyba nie miała taka być, nie wiem co ja z nią robię.. czasem takie dziwne fantazje mam z nią i chłopakami w roli głównej xd
      Czy to się zmieni po rozmowie z Duffem? Nie wiem, czy dokładnie po tej rozmowie, ale po którejś na pewno :)
      Mam pewne plany co do Dash i McKagana, no i do ich relacji (w sumie w mojej głowie pojawiały się one od początku), ale nie wiem jeszcze jak to wszystko zacząć..
      P.S. dziękuję za komentarz ;]

      Usuń
  4. Dash gdzie jesteś ? Płaczę bo nie dodajesz rozdziałów ;___;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Well, well, well my Michelle.. jestem, jestem ;D Ostatnio nie miałam jakoś czasu ani nawet szczególnej weny na pisanie, ale rozdział - o ile dokończę - spróbuję dodać jutro :]

      Usuń
    2. Uff dobrze że żyjesz ;) Już myślałam, że cię kosmici porwali czy coś, bo żadnych oznak życia nie dawałaś ;D
      Czekam na ten rozdział Dash, czekam ze zniecierpliwieniem ;*

      Usuń
    3. No tak.. kosmici.. już ktoś mi tym groził, więc rozumiem Twoje obawy droga Michelle ;D
      Szczerze mówiąc ja też, ale nie mogę się zabrać do pisania, pomysły mam jak kładę się spać i oczywiście muszę się przebudzić, żeby to wszystko gdzieś spisać xd Ale mam nadzieje, że dzisiaj już ten rozdział dokończę i jutro dodam ;**

      Usuń
    4. Dobrze, więc się postaram.. nie wiem jednak, czy Wam się spodoba, bo chyba znowu coś dziwnego zaczynam kręcić z Dash.. to samo tak wychodzi. No, ale rozdział jeszcze nie jest skończony, wszystko może się wydarzyć ;D

      Usuń
    5. Uuu nie mogę sie już doczekać ;***

      Usuń
    6. I dobrze! Będziesz czekać i cierpieć.. to za te tortury ;p ;**

      Usuń
    7. Dash, Dash... nie ktoś, tylko ja, Roller ;D PAMIĘTAJ - mam znajomości wśród obcych, więc pisz szybko nowy rozdział! ;p

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Czemu Wy mnie wszyscy tak tymi kosmitami straszycie? ;D Zawołam Chupacabre i Wam tych kosmitów powysysa xd

      Usuń
    2. To nie ja, tylko ktoś wcześniej wymyślił, dlatego uważaj na nich i szybko daj nowy rozdział :D

      Usuń
    3. Oczywiście, będę uważać ;D Chociaż.. po takim bliskim spotkaniu z obcymi.. mogłabym mieć ciekawe tematy do pisania.. xD Ach, nowy rozdział.. no kurde, miał być dzisiaj, ale w ogóle weny nie miałam. Ale obiecuję, że postaram się jutro coś dodać ;*

      Usuń
  6. kiedy kolejny rozdzial + lubisz piosenke Mr.Browstone? olka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miał być dzisiaj, ale nie wiem, co z tego wyjdzie.. więc jak nie dzisiaj, to najprawdopodobniej jutro. Czy lubię? A to można jej nie lubić? ;D

      Usuń
  7. Dash-no chyba nie. Przy niej az chce sie tanczyc! Olka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie.! We been dancin' with Mr.Brownstone he's been knockin' he won't leave me alone ;D

      Usuń
  8. Aha. Wow, tego się nie spodziewałam. Ale rozdział i tak jest zajebisty! Duff trochę przesadził, ale dobrze, że przeprosił i prawdę powiedział. Tylko co co do kurwy nędzy zrobił Slash? Ja pierdolę, zaraz eksploduję, idę czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń